Rozmowy o pracę to gra

0
Rozmowy o pracę to gra
negocjacje wynagordzenia

Biznes to gra

Biznesmani grają między sobą, w negocjacjach ustalają warunki współpracy. Praca jest częścią biznesu i także tu obie strony uzgadniają, kto z kim i na jakich warunkach będzie współpracował. Z jednej strony pracodawca chce zatrudnić najlepszego specjalistę jak najtaniej. Z drugiej pracownik chce zarabiać jak najwięcej lub chociaż utrzymać rentowność i wyjść lekko ponad nią. Rozmowy o pracę stanowią o tym która strona wygra w negocjacjach

Negocjacje na rozmowie o pracę

Pierwszym etapem zmagań między pracodawcą i pracownikiem są negocjacje. Do tych przygotowujemy się znacznie wcześniej. Pracodawcy poprzez reklamę, marketing, budowanie pozytywnych relacji z kontrahentami, pracownik również budując swój marketing, relacje w środowisku, autorytet. Mam tu oczywiście na myśli pracownika wykwalifikowanego, gdyż pracownik fizyczny generalnie nie ma zbyt dużego pola do popisu

Nie jestem wielkim specjalistą od negocjacji. Większość moich negocjacji kończy się na etapie rozmów o wynagrodzenie. Niestety większość firm, na które trafiam, chcą po prostu kupić pracę tanio. Firmy, które szukają specjalistów za wysokie wynagrodzenia, mają lepszych ode mnie generalnie. Lepiej wychodzą mi negocjacje na wolnym rynku, na mniejsze zlecenia. W tym wypadku zazwyczaj umawiam się na swoich warunkach i ewentualnie schodzę z ceny, gdy argumenty klienta są sensowne. Moim najlepszym marketingiem jest jednak praca dla nowo poznanej firmy za mniejszą stawkę, by po pewnym czasie (pół roku) poprosić o podwyżkę. Jeśli jej nie dostanę, rezygnuję z pracy i szukam następnego klienta/pracodawcy. Niestety tylko ten sposób jest dla mnie na prawdę skuteczny i sensowny dla obu stron – pracodawca nie ryzykuje wiele, ja mam szansę zrobić ciekawy leading ze zwiększeniem wynagrodzenia, jeśli się nie uda, zyskam doświadczenie. Nie zaczynam jednak od bardzo niskich stawek, raczej od wynagrodzenia lekko poniżej rynku

Siłowanie się w negocjacjach

Nie chciałem tu jednak pisać o sobie, uważam jednak, że takie wtrącenie jest na miejscu, jeśli chcę pisać o rozmowach o pracę w ogóle. Spotkań w sprawie pracy odbyłem całe mnóstwo. Ostatnimi czasy, żeby nie tracić swojego czasu przestałem w ogóle jeździć na rozmowy o pracę, umawiam się na rozmowę przez telefon. Już tu następuje test, kto ma „siłę” w negocjacjach. Jeśli postawimy sprawę na ostrzu noża, zazwyczaj pracodawca (dział HR) nie zgodzi się na rozmowę telefoniczną, jeśli jednak poprosimy o nią, pracodawca zazwyczaj się zgadza. Tu następuje pewne przełamanie. Jeśli pracodawca godzi się na nasze warunki, znaczy, że oddaje lekko pole. Musimy jednak z pozycji uległości o zmianę poprosić. Czyli w tej sytuacji warto dalej przejść do rozmów, gdyż widzimy, że obu stronom zależy na konwersacji

Firmy nie zawsze chcą zatrudniać

Dowodem na fakt, iż firmy nie zawsze chcą kogoś zatrudnić, a tylko budują wizerunek firmy rozwojowej, potrzebny im w negocjacjach z rządem lub partnerami biznesowymi jest przykład spółki giełdowej będącej hurtownią sprzętu elektronicznego. Do samego końca firma ta poszukiwała pracowników, zmylając innych, że nie ma problemów finansowych

Rozmowy o pracę to gra

Negocjacje w sprawie pracy nie zawsze prowadzą do zatrudnienia. Rozmowy to gra, w której pracodawca (silniejszy) chce ograć pracownika. Często firmy nie chcą zatrudnić nikogo, mimo to zamieszczają ogłoszenia, z których wynika, że szukają np programisty za wysokie kwoty. Po złożeniu CV, otrzymujemy telefon, po czym po rozmowie z działem technicznym, okazuje się, że niby umiemy zbyt mało. Firma skusiłaby się, by zatrudnić specjalistę podobnej klasy, którego zatrudnia, taniej niż ten zatrudniany specjalista. W większości przypadków tego nie zrobi, gdyż wystarczy jej „budowanie rynku”.

Na czym polega proces budowania rynku pod usługi?

Proces ten polega na rozmowie z kandydatem i budowaniem u niego spadku pewności siebie, by w przyszłości chciał on u  pracodawcy zarabiać mniej. Według firmy taki kandydat umie za mało by zarabiać oczekiwaną kwotę. Oczywiście to czysta manipulacja i zaniżanie stawek poprzez psychologię. Programiści stosują podobne metody – umawiają się np w trzy osoby, składają papiery do jednej firmy. Przepytywani kolejno, odpowiadają, że za mniej niż 15.000 zł firma nikogo nie znajdzie. Ten trzeci mówi, że weźmie pracę za 12.000 zł i czasem dostaje pracę. Pracodawcy stosują tą samą metodę w odwrócony sposób, czyli zbijają stawkę, mówiąc, że oni zaczynali w tej firmie, albo w ogóle od stawki… i tu pada połowa Waszych oczekiwań

Jestem freelancerem

Jestem wolnym strzelcem. Działam na Oferii jako programista i widzę tą grę między zleceniodawcą, a zleceniobiorcą. Widzę ogłoszenia, które pojawiają się po kilka miesięcy, więc to nie prawda, że programiści pracują za śmieszne pieniądze. W tej branży nadal występuje rynek specjalisty, są oczywiście ogłoszenia za 300 zł, ale mimo to zdarza mi się wygrać mimo to zlecenie za 800 zł. To oczywiście tylko przykład, chodzi o rozbieżności na rynku pracy, o oczekiwaniach i realiach rynku

Aby nie dać się wykołować, należy być przygotowanym merytorycznie oraz psychologicznie na rozmowę o pracę z rekinami biznesu. Jeśli ktoś jest dobry, wystarczy, że umie dobrze sprzedać swoją pracę, a zarobi godziwe pieniądze

A co Wy myślicie o rynku pracownika? Czy on występuje? Może to pracodawcy ustalają warunki? Piszcie w komentarzach co sądzicie o negocjacjach wynagrodzenia za pracę

Rozmowy o pracę to gra
negocjacje wynagordzenia

Zarabianie na kolekcjach – inwestycje alternatywne w kolekcje

1
zarabianie na kolekcjach
Pieniądze kolekcjonerskie

Historia jednej transakcji w kolekcje

Będąc na studiach kupiłem kolekcjonerskie paczki banknotów z PRL. Były to głównie banknoty kolekcjonerskie o nominale 50 zł. Kupiłem też zestawy banknotów od 10 zł do chyba 20.000 zł. Na każdej z tych mini inwestycji zarobiłem. Były to oczywiście inwestycje w kolekcje „na próbę”

Jak wyszedł zakup „na próbę” pieniędzy kolekcjonerskich

Próba wyszła dość zachęcająco. Paczki banknotowe rozrywałem i sprzedawałem z zyskiem 100% po sztuce, praktycznie od razu po zakupie. Sprzedałem całe paczki bankowe. Dodam, że niektóre były lekko pogięte, przez co taniej kupiłem. Paczkę rozłożyłem, każdy banknot schowałem do książki i po około 10 latach sprzedałem z ponad 100% zyskiem w paczkach 100 sztuk. Ciężko mi dokładnie ocenić jaki procent zarabiałem rocznie, gdyż nie zapisałem sobie w którym roku je kupiłem, ale średnio na pewno wychodzi ponad 10% rocznie. Dlatego tego typu inwestycje alternatywne oceniam na bardzo sensowne

Czemu rośnie wartość pieniędzy kolekcjonerskich?

Czemu rośnie wartość pieniędzy kolekcjonerskich, które wyszły z obiegu? Po pierwsze gdybyśmy te same pieniądze ulokowali w banku, w czasach PRL, ich wartość rosła by rocznie o powiedzmy 4-5%. Ktoś zamiast wymienić banknoty (czy monety) z PRLu na nowe pieniądze i zamiast trzymać je w banku, odłożył je na półkę. Skąd bierze się w takim razie przyrost wartości tego typu pieniędzy? Z tej samej strony, z której przyrasta wartość pieniędzy w banku – od ludzi, a dokładniej w tym przypadku od społeczności kolekcjonerów.

Kto nadaje wartość pieniądzom

Jeśli dzisiejszym nowym złotym wartość nadają jej właściciele, którzy rozliczają się w nim na co dzień kupując potrzebne im produkty, to banki zarabiają na obracaniu tymi pieniędzmi. Każdy kto zarabia i płaci podatki w PLN, nadaje im wartość. Tak samo wartość pieniądzom, które wyszły z obiegu nadają kolekcjonerzy.
Dodać należy, że gdy wpłacisz PLNy do banku, po uzyskaniu dochodu w wysokości 2-4%, zapłacisz podatek Belki. Kupując banknoty, które wyszły z obiegu, nie zapłacisz, jeśli masz je dłużej niż 6 miesięcy (od ostatniego dnia miesiąca, w którym je kupiłeś). Oczywiście powierzenie PLN bankowi, by umieścił je na lokacie jest pewniejsze

Czy kolekcje to piramida finansowa?

Zabawa w kolekcjonowanie to swego rodzaju piramida finansowa, ale co nią nie jest? ZUS też jest piramidą finansową, zakup w hurtowniach, a następnie w sklepach też jest. Nie rozumiem czemu ludzie obawiają się tak bardzo piramid finansowych (także MLM nazywane są piramidami). Wszystko kiedyś może upaść, zarówno ZUS, jak i MLM jak i inwestowanie w kolekcje, jak i system w którym żyjemy. W świecie nie ma nic pewnego

Kiedy jeszcze mogą przydać się monety kolekcjonerskie?

A propo niepewności. Pisałem w artykule o złocie o zakupie sztabki combibar. Może monety kolekcjonerskie nie są zbyt dobrym zamiennikiem wartości w czasie działań militarnych, jednak w czasie okupacji jak najbardziej. Jeśli okupant nałoży na nas obowiązek posługiwania się swoją walutą, zawsze „po cichu” można rozliczać się w monetach i banknotach z poprzedniej epoki. Takie pieniądze mają sensowne zabezpieczenia – np banknoty z PRL. Niemcy po wprowadzeniu euro, rozliczali się wyłącznie w banknotach euro drukowanych w Niemczech (numery seryjne). Sprawiało to, że były droższe niż normalne euro. Taką samą taktykę można zastosować w przypadku okupacji. Można w obiegu równoległym posługiwać się pieniędzmi z poprzedniego systemu. Takie pieniądze mają lepsze zabezpieczenia niż pieniądze wyprodukowane na czas okupacji przez walczące podziemie.

Ostatnim powodem, dla którego ceny kolekcji rosną jest zaspokajanie potrzeby gromadzenia pewnych przedmiotów (psychologia zbieracza). To wszystko nadaje wartość tym pieniądzom (zapewne są jeszcze inne powody, dla których mamy popyt na kolekcjonerskie przedmioty i pieniądze)

Monety czy banknoty kolekcjonerskie?

Interesuje się starymi banknotami, a szczególniej monetami. Banknoty stare były piękne, monety przetrwały do dziś. Moim zdaniem warto inwestować w antyki (wartość sentymentalna) oraz w nowe monety ze srebra, złota (jeśli kogoś stać). Myślę również nad monetami z PRL, które są w „modzie”, gdyż jest na nich większy ruch – łatwiej je sprzedać. Wybór należy do osoby, która chce się w to zaangażować. Należy jednak brać pod uwagę, że należy się na tym znać

Dlaczego handel kolekcjami się opłaca?

Oprócz sytuacji, w której ktoś może sprzedać przedmiot drogi, za stosunkowo niewielkie pieniądze (lub kupić drogo mało wartą monetę), gdyż nie jest świadomy wartości kolekcjonerskiej przedmiotu, warto zwrócić uwagę, że trafiają się fałszywki. Przyznam szczerze, że należy mieć podstawową wiedzę jeśli chodzi o inwestowanie, sprawdzać ceny TRANSAKCYJNE na allegro, nie oferty, by nie dać się oszukać. Dodatkowo warto zakupić książki związane z tą tematyką. Nie polecam jednak specjalizować się w tej materii, gdyż znajomi, którzy zawodowo handlowali antykami, pozamykali swoje biznesy. Warto zajmować się tym dodatkowo, jako hobby i w dość niewielkim wymiarze. Dodam na koniec, że znam wielu adwokatów, którzy lubią kolekcje, czyli popyt występuje ze strony „smart money”. Polecam inwestować alternatywnie w kolekcje pieniężne nie więcej niż 10% kapitału przeznaczonego na inwestycje

A Wy co sądzicie o kolekcjach? Szkoda na nie marnować czasu? Czy znacie lepsze inwestycje, dające większy zysk lub pewniejsze? Piszcie w komentarzach pod artykułem

zarabianie na kolekcjach
Pieniądze kolekcjonerskie

Jak inwestuje w złoto – inwestycje w złoto

0
inwestowanie w złoto
inwestowanie w złoto

Dlaczego inwestycje w złoto?

Inwestuje w złoto, gdyż Chiny i cała Azja kocha ten metal, chcą powrotu do standardu złota, gdyż mają go sporo. Ostatnio odkryto w Chinach duże złoża tego kruszcu. Tym bardziej Chiny mogą lobbować za mocniejszym rozliczaniem się w złocie. Hindusi mają podobne zapatrywanie na kruszec pochodzenia kosmicznego. Nie jest to czas, by pisać o tym, czy Chiny są w porządku chcąc powrócić do standardu złota. Warto mieć na uwadze, że również Rosja zapragnęła rozliczania się za ropę w złocie. Duża ilość kreacji pieniądza powinna również objawić się wzrostami ceny kruszcu, którego się wytworzyć nie da. Co prawda z kosmosu teoretycznie można pozyskać go sporo, ale jest to dość odległa przyszłość ze względów technologicznych

Jakie mam podejście do inwestycji w złoto?

Złotem raczej dopiero się bawię, uczę się jak nim handlować, nie zbieram go w dużych ilościach, gdyż trudno się je przechowuje – ktoś może je ukraść, a wykrywacze metali (te najdroższe za około 50 000 zł) są bardzo dokładne i nie warto ryzykować dużych sum, chyba, że się przechowuje złoto w skrytce bankowej, są one jednak dość drogie i żeby inwestycja się zwróciła, trzeba zrobić spore zakupy. Złoto warto mieć pod ręką, co opisuję w ostatnim paragrafie

Gdzie kupuje złoto inwestycyjne?

Złoto kupuję w lombardach, gdyż cena rzędu 120 zł/gram jest porównywalna z rynkiem (allegro). Na serwisie aukcyjnym udało mi się kupić bransoletkę w cenie około 115 zł/gram, dlatego cena 110 (można do tej kwoty utargować) czy 120 za gram, jest porównywalna. Do tego otrzymujemy paragon, co w przypadku, gdyby złoto okazało się kradzione, nie mamy sprawy za paserstwo. Na podstawie paragonu możemy dochodzić swoich praw cywilnych w sądzie od lombardu. Czyli eliminujemy ryzyko utraty 100% kapitału. Pamiętajmy prawo rządzi i sprowadza na nas ryzyko, którego chcemy uniknąć. Potwierdza to mój kolega, który pracuje w policji. Papier ratuje naszą skórę. Lombardy skupują złoto taniej, praktycznie poniżej ceny rynkowej, sprzedają w cenie rynkowej, dlatego ryzyko ekonomiczne zakupu jest niewielkie, jeśli chcemy sprzedać na allegro. Kiedyś udało mi się srebrną bransoletkę sprzedać przez ten portal, więc płynność jest. Oczywiście cena była rynkowa, nie jak u jubilera

Jak kupować złoto na Allegro?

Warto również rozważyć zakup na allegro w systemie raty 0% (również najlepiej w lombardzie). Jeśli po pół roku nasze złoto wzrośnie o wystarczający dla nas procent, sprzedamy je z zyskiem, a nasze raty będziemy spłacać dalej. Raty 0% to bardzo tani kapitał. Do tego po pół roku od końca miesiąca, w którym kupiliśmy biżuterię, jeśli sprzedamy ją, nie musimy płacić podatku. Generalnie ważne jest, byśmy używali biżuterii i taktowali ją jako fajny przedmiot, nie jako inwestycje, gdyż te w złoto są obarczone podatkiem. Czyli warto czasem się w niej przespacerować do dobrej restauracji z ukochaną osobą, czy w gronie znajomych (nie spożywać wtedy nadmiernej ilości alkoholu)

Czemu biżuteria ze złota, nie sztabki?

Biżuteria była jedyną postacią kruszcu, która nie była rekwirowana przez rząd w USA na polecenie Roosevelta w czasie kryzysu. Wszystkie monety, sztabki były nielegalne i za ich posiadanie można było zostać zamkniętym na 10 lat do więzienia. Generalnie samo ratowanie systemu USA było w porządku, jednak to jak zostało to przeprowadzone już mniej. Nauka z tego jest taka, że biżuteria jest względnie bezpieczna, gdyż nie koniecznie stanowi „pieniądz” jak złoto w postaci sztabek. Ponadto lubię świecidełka i kunszt jubilera, a kupowanie gotowych wyrobów używanych, sprawia że cena jest znacznie niższa niż u producenta, u którego nie opłaca się kupować, chyba, że na uroczystości typu ślub, zaręczyny itp.
Cena jak pisałem w poprzednim paragrafie jest ustalona na pewnym poziomie, dlatego nie interesuje nas to, że w łańcuszku czy bransolecie jest 50% kruszcu. Chcemy zarobić i jeśli złoto będzie rosło, to wartość naszej biżuterii również

Anonimowość przy zakupie złota

Kolejnym powodem, dla którego warto kupować w lombardzie za gotówkę jest anonimowość. Aktualnie jeśli kupujemy sztabkę złota w mennicy, musimy przedstawić podać dane osobowe. Osobiście uważam, że ma to być zabezpieczenie przed praniem brudnych pieniędzy, przed nielegalnym działaniem, jednak nie wiadomo, czy rząd nie zarządzi w pewnym momencie konfiskaty jak w USA, dlatego warto część zbiorów złota kupić anonimowo. Można teoretycznie podać fałszywe dane, ale nie wiem jakie mogą być tego konsekwencje w przyszłości

Jeśli nie złota biżuteria, to co?

Drugą postacią, po biżuterii, w jakiej kupowałbym złoto, są monety inwestycyjne. Najlepiej znanych producentów. Warto kupować amerykańskie dolary. Wiąże się to znów z prawem. Przechowywanie biżuterii z małą ilością złota lub podróbek nie jest nielegalne. Jednak podrabianie środków płatniczych już tak. Dlatego oszuści częściej omijają podrabianie monet złotych niż biżuterii, gdyż grożą za to poważniejsze konsekwencje. Z tego wynika druga korzyść, mianowicie w czasie ewakuacji z Polski, w razie kryzysu, nasze monety przyjmie praktycznie każdy, po wcześniejszej weryfikacji oryginalności monety. Weryfikacja oryginalności monet jest łatwiejsza. Należy je kupować wyłącznie w mennicach, gdyż wtedy mamy pewność co do uczciwości sprzedawcy

A może złote sztabki?

W trzeciej kolejności kupowałbym sztabki w postaci combibar. Są to 50 gramowe sztabki, które w razie kryzysu łatwo możemy połamać na jedno-gramowe porcje. Pojedyncze sztabki o wadze jeden gram są zbyt drogie w stosunku za gram. Kupując 50 oszczędzamy pieniądze, a mamy możliwość rozdzielenie sztabki na wiele mniejszych. Może się to przydać w czasach kryzysu, by kupić pożywienie na miejscu lub w kraju docelowym. Oczywiście złoty łańcuszek też możemy pociąć, ale jednak sztabka tego typu jest tańsza w przeliczeniu na gram czystego kruszcu

Inwestycje w złoto odmieniło życie wielu osób

Warto napisać o tym, że w czasach wielkiej inflacji np w Niemczech za sztabkę (chyba uncję) złota można było kupić mieszkanie. Jak widzimy, zamiana złota na o wiele bardziej wartościowe dobro jest możliwa, dlatego moim zdaniem zawsze warto posiadać w domu coś złotego. Należy złoto dobrze schować przed złodziejami. Niedawno stworzyłem landing page, dzięki któremu chcę pozyskiwać klientów chcących sprzedać mi złoto w cenie złomu. Strona ta to lombard Radom

Podsumowanie inwestycji w złoto

Na koniec jedna z ważniejszych spraw. Nie należy nigdy sprzedawać wszystkich kolekcjonerskich świecidełek. Złoto to waluta w czasie wojny, najbardziej wartościowa (poza nabojami, papierosami, lekami, paliwem, jedzeniem). Czyli powiedzmy, że zamierzasz kupić 50 gram złotej biżuterii. Gdy cena wzrośnie o założony cel inwestycyjny, sprzedasz powiedzmy 40 gram, 10 zostawisz mimo wszystko na niepewne czasy.

Złoto to waluta, którą wykupisz się u oficera w czasie wojny, gdy chcesz przejść z miasta na tereny wiejskie. Dzieje się tak, gdy następuje oblężenie miasta. Wojska stacjonują na obwodnicach, nie wpuszczając rolników z żywnością. Dlatego w mieście czeka Cię głód. Musisz się wydostać i złoto, dobrze schowane musisz mieć ze sobą aż dojdziesz do punktu kontrolnego. Teoria mówi, iż musisz poprosić o rozmowę z oficerem wojsk oblegających i przekupić go złotem, które masz przy sobie. Twoim celem jest przedostać się na tereny żyzne, gdzie wraz z rodziną (jeśli ich również przepuszczą) będziesz uprawiał dla siebie lub dla grupy, rośliny. Pierścionki wtedy należy zgnieść, by zajmowały jak najmniej miejsca i schować najlepiej w slipkach zawinięte.

Nigdy nie lekceważ tej rady i miej coś złotego w zanadrzu na najgorsze czasy. Pieniądz ma uratować Twoje życie i być przepustką do wolności w czasie wojny oraz w czasie pokoju. Musisz umieć go używać, nie tylko posiadać. Pieniądz jest jak karabin, nie umiesz się nim posługiwać, nie wiesz do czego służy, przegrałeś

A co Wy sądzicie o inwestycjach w złoto? Czy warto je mieć na niepewne czasy? Czy lepiej je sprzedać i mieć święty spokój? Piszcie w komentarzach

inwestowanie w złoto
inwestowanie w złoto

Co się dzieje z kredytami w czasie wojny – ryzyko kredytowe

2
kredyty w czasie wojny
kredyt na wojnie

Czemu na blogu finansowym poruszamy temat wojny

Ostatnimi czasy interesuje się preperingiem. Nie jestem typowym prepersem, ale w moich kieszeniach policja zawsze znajdzie coś czym się zainteresuje. Będzie to metalowe. Jako, że jest to blog ekonomiczno finansowy, postanowiłem napisać o kredytach w czasie wojny. Wiążę się ten temat z moim blogiem – ekonomia i wojna. Życie to taka mała wojenka jak mawiają raperzy

Do rzeczy. Przytoczę na początek opinię bankiera. Zadzwoniłem do mBanku i spytałem co się stanie z kredytami w przypadku wojny. Miły konsultant odpowiedział, że nie wie, to zazwyczaj politycy decydują co się dzieje z kredytami. I tak na prawdę ma rację

Co na temat kredytów w czasie wojny pisze internet

Na podstawie informacji znalezionych w internecie na forach dyskusyjnych postaram się odpowiedzieć. Co prawda, podobno zdarzają się sytuacje, w których człowiek miał kupiony dom na kredyt i mu Niemcy umorzyli ten kredyt. Wpisali do księgi wieczystej, że jest jego to mieszkanie, wykreślili długi i na chwilę obecną nie musi nic spłacać. Politycy mogą jednak zmienić zdanie i kazać mu spłacać kredyt. Żeby mu kazali, musiałyby być jakieś zapiski w banku, w którym wziął kredyt ile mu pozostało do spłaty, by dalej spłacał. Z dowodami są problemy, gdyż wiele tego typu dokumentów było niszczone

Jaki obraz tak na prawdę wyłania się z postów na forach o wojnie

Jednak większość postów, jakie przeczytałem maluje obraz inaczej. W większości przypadków spłaty kredytów na czas wojny są zawieszane. Po wojnie ludzie musieli dalej spłacać kredyty. Co więcej, musieli je spłacać nawet gdy ich nieruchomość została zniszczona do fundamentów

Żeby było śmieszniej, pieniądze na lokatach często przepadały, a o dziwo zachowywały się informacje o zaciągniętych kredytach

Wnioski na temat kredytów – ryzyko wojny

Jakie są więc wnioski? Nie należy wszystkich nieruchomości kupować na kredyt. Jeśli zamierzamy inwestować w nieruchomości na wynajem, warto by część nieruchomości była zakupiona na kredyt, a część za gotówkę, by dywersyfikować ryzyko. W razie wojny czy innych kataklizmów, część nieruchomości – oby tych kupionych za gotówkę – powinna przetrwać. W razie utraty części nieruchomości, część będzie na siebie zarabiała po wojnie

Nieruchomości na kredyt w czasie wojny

Moim zdaniem warto kupować na kredyt nieruchomości, które spłacają się same i są na wynajem. Wtedy nie dość, że zarabiamy, to ponosimy dość niewielkie ryzyko

Nieruchomości za gotówkę w czasie wojny

Nieruchomości, które są kupione w celach inwestycyjnych za gotówkę, warto by były kupowane na wynajem lub na flippa czyli szybki remont i odsprzedaż. Nie warto zbyt długo moim zdaniem trzymać nieruchomości, chyba, że jest to ziemia rolna. Warto kupować za gotówkę grunty, gdyż prawa własności w Polsce do gruntu są najlepiej strzeżonymi prawami w tym kraju – najtrudniej zmienić właściciela w jakikolwiek nielegalny sposób, dlatego jest to bardzo bezpieczna lokata kapitału

Podsumowanie sprawy kredytów przez pryzmat ryzyka działań wojennych

Podsumowując, warto ze względów bezpieczeństwa zastanowić się w co i jak inwestować.
Za gotówkę najlepiej kupować grunty rolne lub inwestycyjne w mieście. Na kredyt nieruchomości na wynajem. Należy dywersyfikować oba źródła dochodu.
Nie warto zawsze starać się maksymalizować zysków, by nie skończyć jak frankowicze

A co Wy sądzicie o kredytach? Czy ryzyko jest duże czy małe? Czy w dzisiejszych czasach wojna jest prawdopodobna? Jeśli tak, to jakie jest prawdopodobieństwo konfliktu zbrojnego?

kredyty w czasie wojny
kredyt na wojnie

Cena – największy problem ludzkości

0
cena problemem ludzkości
problem ludzkości cena produktów i usług

Cena produktów

Byłem dzisiaj na kawie. Poszedłem na spacer, miałem 4,60 drobnych i postanowiłem je wydać. Kawa, taka jaką lubię kosztuje 4,99 zł. Zapytałem, czy za 4,60 ekspedient sprzeda mi ulubioną kawę. Oczywiście zgodził się. Cena jaką zapłaciłem była niższa niż ta, której oczekiwał sprzedawca

Czy problemem jest kawa? Tak sobie myślę, co jest największą bolączką ludzkości. Jest to oczywiście cena. Czego cena? Wszystkiego. Bawełny, pracy zbieracza bananów, kawy, ropy, złota, jabłek, ryżu, ziemniaków, mięsa, walut. Wszystkiego

Jaka powinna być cena

Jaka powinna być cena? Tego nikt nie wie. Niektórzy uważają, że wolny rynek sam wyreguluje cenę, ale co w przypadku liberalnych przedsiębiorców, którzy ze względu na ilość kapitału zaczną produkować pewne dobra taniej i wykończą konkurencję? Jeśli ceny w danym państwie będą kształtowane odgórnie, ludność będzie żyła w dostatku do czasu, aż okaże się, że ta ustalona przez Państwo cena była zła, bo inne Państwo ustaliło cenę niższą za to samo dobro lub jakość produktów innego producenta jest wyższa

Wpływ cen na politykę Państw

Wojny są spowodowane ceną. Hitler dążył do wojny, bo jego kraj sponiewierała hiperinflacja. Nierówności społeczne biorą się z cen – tego ile kto zarabia. Podobnie napięcia polityczne – każdy chce by pieniądze z podatku szły do niego, by on je zarobił. Pracownicy chcą dobrze zarabiać, pracodawcy mało płacić, konkurować ceną

Jak ustalić cenę?

Czy cenę da się ustalić? Ciężko, ale moim zdaniem da się utworzyć pewien konsensus. To co robi Unia czyli dotowanie biedniejszych członków, by dorównali liderom, następnie zrobienie tego z Afryką, może przynieść dość zrównoważony poziom ceny ludzkiej pracy. Matematycy próbowali ustalać algorytmy, które obliczają ceny różnych dóbr, jednak jeśli pominą pewien aspekt, cena okaże się zła i nabywca może stracić na towarze. Gdy Chińczycy pracowali za miskę ryżu ich produkty były tanie, dzisiaj stają się droższe i lepsze. Nadal są tańsze od produktów w innych krajach. Gdy Chiny produkowały najtaniej, wiele Państw cierpiało. Moim zdaniem należy wiele gospodarek doprowadzić do stanu w jakim są Chiny dzisiaj, dzięki temu zmniejszą się nierówności

Na pewno nie rozwiąże to wszystkich problemów, bo zawsze jeden człowiek będzie pracował wydajniej niż inny, a dzięki temu więcej zarobi, tak jak na olimpiadzie, jeden wygrywa złoto

Jak ustalić ceny

Kiedyś uważałem, że super komputer powinien pomóc ustalać ceny, ale ilość danych do wprowadzenia byłaby bardzo duża. Ciekawe czy uda się to kiedyś osiągnąć

A co Wy sądzicie o cenach? Czy są sprawą umowną? Kto powinien narzucać cenę – kupujący czy sprzedający? Czy cena jest ważnym problemem społecznym, a jeśli nie, to co. Piszcie w komentarzach

cena problemem ludzkości
problem ludzkości cena produktów i usług

Armagedon. Upadek cywilizacji. Do czego zmierzamy?

0
Walka klas doprowadzi do upadku cywilizacji
Każdy chce udowodnić kto tu rządzi

Skąd tytuł o upadku cywilizacji i armagedonie?

Czytam dzisiaj książkę pewnego mądrego amerykańskiego ekonomisty i czego się dowiaduję? Pisze on o upadku cywilizacji. Przedstawia coraz więcej argumentów za tezą, że ta cywilizacja upadnie. Takich przepowiedni, głównie motywujących ludzi do tego, by zaczęli żyć moralnie było na przestrzeni dziejów bardzo wiele. Czy jeśli ten człowiek ma rację, będziemy żyć w lepiankach?

Co o tym sądzę?

Moim zdaniem nie będzie aż tak źle, że będziemy mieszkać w szałasach. Co nie zmienia faktu, iż przed załamaniem giełdy w 2007 roku, gdy wszyscy planowali gdzie pojadą za rok na wakacje, ja przypominałem sobie sztukę zbierania grzybów, bym miał z czym jeść ziemniaki. Może poprzednie zdanie śmiesznie brzmi, ale spodziewałem się w Polsce znacznie większego kataklizmu. Myślałem, że będziemy żyć jak w czasach II wojny światowej. Wiedziałem, że będą strajki, że będą ludzie wychodzić na ulicę i walczyć z policją o zmianę władzy. Na szczęście obeszło się bez takich starć w Polsce. Były jednak chociażby w Grecji, czy we Włoszech i jeśli pamiętacie, takich walk było znacznie więcej na świecie – rządy upadały.
Czy tym razem będzie podobnie? Moim zdaniem za jakiś czas spotka nas znacznie potężniejszy kryzys niż do tej pory. Pan Kolonko z Bankiera ma rację, że „drukowanie” pieniędzy skończy się źle, ale nie będzie to moim zdaniem tak szybko jak mu się wydaje

Aktualizacja 2018 – Armagedon

Aktualnie w świecie występuje zmiana układu sił, co opisałem między innymi w tym artykule. Dzieje się tak, że Chiny stają się mocarstwem, świat zachodni się broni. W Polsce też widzimy ciągłe protesty w walce o sądy, ustawy, podział władzy. Wszystko byłoby oczywiste, gdyby nie fakt iż PiS łamie prawo, gdyż pracodawcy łamią prawo
Przykład – jeśli ktoś chce wiedzieć zakaz handlu w niedziele wynika wyłącznie z tego, że pracodawcy za dni wolne – sobotę i niedzielę nie wypłacali nadgodzin, tylko np dawali komuś dzień wolny w poniedziałek. Moim zdaniem za dzień wolny tak czy inaczej powinny być wypłacane nadgodziny. Z kolei dzień wolny np poniedziałek traktowany jako dzień bez pracy, za który nie należy się wynagrodzenie. Wiem to oczywiście od polityków PiS – powiedzieli mi w tajemnicy, nie zdradzę kto mi to powiedział oczywiście. Widzimy więc, że PiS kombinuje przy ustawach, przy prawie, przy sądach, ale w większości chce chronić pracowników, wobec których cwani pracodawcy łamali prawo. To może zapobiec upadkowi cywilizacji

Co się dzieje na zachodzie?

Na zachodzie również możemy obserwować walki na ulicach. Tak zwanych imigrantów. Nie wiemy dokładnie czemu oni walczą. Są tacy, którzy twierdzą, że chcą zasiłków. Coraz więcej osób uważa, że ich problemem jest niedopasowanie ich wiedzy i umiejętności do kultury zachodu. Np wiedza z ekonomii muzułmanów jest niepraktyczna w cywilizacji zachodu, gdyż to socjaliści religijni. Imigranci zmuszani są do pracy fizycznej mimo studiów np ekonomicznych, nie chcą nauczyć się ekonomii zachodu. Walczą, by narzucać swoje zasady, zamiast czerpać z wiedzy zachodniej i zanieść ją do siebie. Mogliby ją nawet zaadaptować ze swoimi zmianami, jednak nie chcą

Wracając do Polski

Bezrobocie się zmniejsza, jednak więcej osób idzie do prac w mniej wymagających zawodach. Dzisiaj spotkałem kolegę, który studiuje Bezpieczeństwo Wewnętrzne i pracuje jako… kelner, inny kolega robił doktorat, pracuje jako ochroniarz. PKB rośnie jak szalone… po uwzględnieniu szacunkowych dochodów z prostytucji i handlu narkotykami (oczywiście popieram włączenie tego do PKB). Wzrost kursu franka sprawi, że Polacy będą mniej płacić za żywność w sklepach oraz wydawać mniej na rozrywkę i inne produkty i usługi, gdyż ich przepływ pieniądza będzie sprowadzał się do zaspokojenia roszczeń banku w pierwszej kolejności

Upadek cywilizacji, którą znamy. Mentalny Armagedon

Następuje degradacja społeczeństwa. Coraz więcej fajnych dziewczyn poznaję, które nie chcą mieć dzieci, bo wiedzą, że nie będą w stanie ich odpowiednio wykształcić, a czasem nawet utrzymać. Coraz więcej osób jest zastępowanych przez komputery, aplikacje itp. Zamiast wykorzystywać ten proces do budowania innowacyjnych rozwiązań, ludzie starają się zmniejszać cenę, zmniejszając coraz bardziej ilość osób, które mogą zarobić na danym towarze. Owszem osoby, które mają pieniądze, mogą konsumować więcej. Te które nie mają pieniędzy, żyją na minimum socjalnym
Ja również zamierzam tworzyć własne sklepy internetowe, docierać do większej ilości osób poprzez internet. Nie ma innego wyjścia. Jeśli sprzedawcy nie chcą odpowiednio wynagradzać, trzeba budować własne kanały sprzedaży i konkurować. Jest to jedyna szansa by zbudować sensowne zyski dające się utrzymać. To także jedyna szansa, by ciężką pracą zbudować dobrobyt na świecie. Inaczej tego nie widzę. Problemem jest jednak to, że nowe osoby wchodzą na rynek i zamiast robić innowacje, robią konkurencje istniejącym firmom i potrafią jedynie zdobywać klientów ceną. To jest niekorzystne zjawisko dla całej gospodarki

Co mną wstrząsnęło w czasie czytania książki

Myślą, która mną dzisiaj najmocniej wstrząsnęła podczas czytania książki jest sentencja – „Dzisiaj bogactwa się nie tworzy, dzisiaj bogactwo się odbiera innym”. Tak właśnie wygląda biznes dzisiaj w Polsce i na świecie. Kolejne osoby wchodzą na rynek, nie tworzą nowej jakości, tylko zmniejszają cenę by odebrać klientów konkurencji. Uważam, że każdy powinien mieć szansę. Należy pamiętać jednocześnie, że współpraca z firmami, które oferują najniższą cenę skutkuje tym, że może ona zniknąć z rynku. Natomiast budowanie stałych relacji z dostawcą, który ma wyższe ceny może skutkować bezpieczeństwem oraz obniżeniem ceny przy długiej współpracy, czego dowiemy się chociażby z „Biblii e-biznesu” – polecam przeczytać. Zaniżanie cen nie jest tylko winą nowych uczestników rynku. To także wina przedsiębiorców, że nie umieją zagospodarować nowych rąk do pracy. Jeśli zatrudniają, proponują niskie wynagrodzenie i umowę zlecenie lub o dzieło, co nie jest korzystne dla pracowników i zwiastuje upadek cywilizacji

Nie jest to wina wyłącznie firm z Polski

Dzieje się tak, że podobne zjawisko występuje, ale na zachodzie. Firmy zachodnie (z braku wiedzy ekonomicznej) doprowadziły do tego, że nie każdy jest w stanie znaleźć pracę za godziwe pieniądze. Bezrobotni lub nisko wynagradzani pracownicy są ławką rezerwową dla tych dobrze zarabiających, dlatego każde odejście pracownika dobrze zarabiającego spotyka się z jego zastąpieniem, nie pojawia się taka oferta pracy na rynku. Ci, którzy wchodzą na rynek, muszą się zadowolić gorszymi posadami i ławką rezerwowych. Dlatego polskie firmy również nie mogą wejść w tą lukę, gdyż muszą czekać na zwolnienie się miejsca. Stąd nie są w stanie zatrudniać więcej osób, bo nie mają większych przepływów pieniężnych. Kółko się zamyka.

Dzietność na zachodzie i imigranci

Z braku pieniędzy, wiele rodzin na zachodzie nie zdecydowało się na dzieci. Dziurę w systemie emerytalnym mieli łatać imigranci. Jak widzimy, wolą się buntować niż pracować. Źle zarządzany na zachodzie system kapitalistyczny, przepływ pieniędzy tylko do najbogatszych doprowadził do walk na ulicach. W Polsce PiS dzięki programowi 500+ stara się zapobiec błędowi zachodu – chce by Polaków rodziło się więcej. Ma to na celu zapobieżenie powstaniu luki demograficznej. Nie wiem czy to się uda, gdyż w Polsce problem jest z mentalnością ludzi – kobiety nie chcą mieć dzieci. Chcą robić karierę, chcą coś osiągnąć, chcą pokazać mężczyznom kto tu rządzi

Wojny cenowe czyli kto kogo wycycka

Wojny celne i cenowe na linii Chiny i USA prowadzą aktualnie do strat w poszczególnych sektorach. Oprócz wojen cenowych na całym świecie występuje cała masa innych działań, które mają za zadanie wydrenować społeczeństwo z pieniędzy. Nie chodzi tu tylko o postarzanie produktów, ale o całą masę innych zjawisk, które są niekorzystne. Każdy dziś myśli, że jest sprytniejszy niż inni
Frankowcy zamiast udać się po poradę do niezależnego doradcy finansowego, woleli iść do banku i się nie zabezpieczyli, bo nie było to już w interesie banku. Sprzedawcy w banku sprzedawali to co im się opłacało, a nie klientom. Pracodawca zapłaci tyle, ile musi i nic więcej nawet jeśli pomożesz mu zarobić więcej niż kolega biurko obok. Są też pracodawcy, którzy nic nie zapłacą, ogłoszą upadłość, majątek rozkradną, poukrywają po rodzinie. Pożyczkobiorcy spłacają jakiś czas, potem udają, że popadli w tarapaty i nie oddają reszty kapitału jak na kokos.pl (przestrzegam przed pożyczaniem tam pieniędzy ludziom! co opisałem w artykule o pożyczaniu pieniędzy)
Widząc i rozumiejąc to wszystko, możemy być pewni, że kolejny kryzys nastąpi. Do tego czasu „kataryna” powinna się kręcić i dawać zarobić. Jak długi to czas? Tego zapewne nie wie nikt, jednak trzeba śledzić wydarzenia i informację, by być gotowym na nadejście drugiego, moim zdaniem większego kryzysu

Czy jest jeszcze szansa, by uniknąć Armagedonu?

Na szczęście widzę również „światełko w tunelu”. Są to zagraniczne innowacje, które zmieniają świat. Nowe wynalazki, materiały, nanotechnologia, technologie mobilne, IT, nowe komputery, HoloLens, odkrycia medyczne i inne, które mam nadzieje uchronią nas przed całkowitym upadkiem cywilizacji. Dlatego jestem za wspieraniem tych nowinek. Należy rozwijać wirtualne światy, gospodarkę wirtualną, tam lokować czas, pracę i kapitał. Wielość możliwości, jakie daje nam internet, sprawia, że możemy stworzyć tam wirtualny świat, w którym każdy będzie miał równe szanse. W internetowym świecie łatwiej i taniej dotrzeć do klienta, łatwiej coś sprzedać, można sprzedać więcej. Ilość możliwych do wdrożenia rozwiązań jest porażająca i na tym świecie należy się skupić, by ukierunkować ludzkość na rozwój w cyberprzestrzeni

A co Wy sądzicie o upadku cywilizacji? Czy nastąpi Armagedon? Robotyzacja zabierze, czy stworzy miejsca pracy? Handel elektroniczny jest ratunkiem dla nas/mas? A może bitcoin zmieni świat? Piszcie w komentarzach co sądzicie o końcu świata ekonomicznego

Walka klas doprowadzi do upadku cywilizacji
Każdy chce udowodnić kto tu rządzi

Lojalność pracownika za możliwość pracy?

0
lojalność a pracodawca
lojalność za możliwość pracy

Lojalność pracownika za pracę

Jeden z pracodawców zapytał mnie kiedyś, czy jeśli ktoś zaproponuje mi pracę za większe pieniądze, to czy przejdę do konkurencji. Bez wahania odpowiedziałem, że tak. Podstawy ekonomii i racjonalności ludzi mówią, że lepsze są dwa ciastka niż jedno. Pracodawca jednak uważał, że jeśli mnie zatrudni to będę za śmieszne pieniądze bez proszenia o podwyżkę pracował dla niego do emerytury/śmierci. Lojalność nie przychodzi łatwo, pracodawca też musi się natrudzić

Skąd czerpie wiedzę pracodawca?

Nie wiem kto go uczył, że pracownik powinien być lojalny za samą możliwość popracowania u niego. To nauka dla ludzi, którzy płacą za to co chcą usłyszeć. Niestety zasady ekonomii mówią wprost – lojalność możesz sobie kupić, wypracować, a nie dostaniesz jej za samo danie komuś pracy. Szczerze nie znam człowieka, który zgodzi się na takie warunki. Każdy z mojego kręgu towarzyskiego mówi mi, że warto mówić pracodawcy to co chce on usłyszeć, a swoje robić

Czy świat ma być nieuczciwy?

Czy jednak nieuczciwy feedback to wszystko na co nas stać? Rynek nie byłby bardziej przejrzysty, uczciwy, gdybyśmy mówili prawdę? Czy pracodawca nie spałby spokojniej wiedząc co się dzieje w jego firmie, w głowach pracowników?

Do czego prowadzi roszczeniowa postawa pracodawcy?

Znam z internetu wiele sytuacji, gdy programista pracował dla firmy i dostał lepszą pracę w czasie wykonywania projektu i nawet jeśli pracodawca płakał i dawał dwa razy większe pieniądze, to pracownik pozostawiał pracodawce na złość, gdyż pracodawca od początku nie traktował pracownika odpowiednio – nie płacił mu uczciwej pensji mimo, że mógł. Wolał zyski brać na siebie, ale gdy przyszło mu się zmierzyć z widmem straty pieniędzy z powodu odejścia pracownika, to go przeklinał i uważał, że to wina pracownika, a nie pracodawcy. A przecież rynek to dwie strony, nie jedna. Pracodawcy zapomnieli o tym. Dzisiaj w roku 2018 widać to szczególnie w przypadku gdy programy socjalne 500+ sprawiły, że bezrobocie jest rekordowo niskie

Najgorsza prawda lepsza od kłamstwa

Przykre są takie sytuacje i nie ma co słuchać mentorów, którzy opowiadają o lojalnym pracowniku za samą możliwość popracowania. Takie osoby się zdarzają, ale są to osoby dość biedne lub nie znające się na ekonomii i polityce. Ja owszem mógłbym być lojalny, gdyby pracodawca nauczył mnie wszystkiego czego umiem. Jednak ja większość czasu uczyłem się sam, a pracodawcy nie kształcą pracowników nie płacą im za naukę, tylko oczekują efektów, koszty nauki przenosząc na pracowników. Ja za edukację płaciłem. Nikomu nic nie jestem winien. Nie jestem lojalny cwaniakom. Mogę być lojalny, jeśli ktoś mi odpowiednio za to zapłaci. Ludzie oczekują cudów lojalności. Czemu więc pracodawca oczekuje ode mnie lojalności za przeciętne pieniądze, a nawet małe. Nie rozumiem tej roszczeniowej postawy

Oczekiwania lojalności jak w feudalizmie

W feudalizmie gdy umierał Pan, jego lokaj odbierał sobie życie, gdyż nie wolno mu było (wedle zasad) dostać pracy u innego Pana. Jednym słowem lojalność była mocno przestrzegana. Panował swego rodzaju kodeks etyczny, który zabraniał pracy dla kogoś innego niż wybrany Pan, któremu się służyło. Niektóre osoby tęsknią za tamtymi czasami i tak kierują pracownikiem, by wyrobić w nim maniery podobne do tych z feudalizmu. Chyba nie potrafią inaczej. Dzisiaj jednak lojalność jest czymś po grób. Nie pali się żon na stosie jak w „Grze o tron” po śmierci męża. Zdaje sobie sprawę, że niektórym jest ciężko się z tym pogodzić. Dzisiaj pracownik, gdy się dorobi, ma prawo stworzyć konkurencję swojemu obecnemu szefowi. Z tego powodu właściciele firm muszą się kształcić, by nie dać się wyprzedzić. Na tym polega ten system

Podsumowanie o lojalności

Na koniec przytoczę cytat z jednej z książek o zarządzaniu – „Przyjaciół możesz sobie kupić, wrogów masz za darmo”. I tego się trzymajmy. Sugeruję nie słuchać ludzi, którzy mówią Państwu na szkoleniach to co chcą Państwo usłyszeć. Syreni śpiew prowadził żeglarzy na manowce, nie do celu. Zalecam uczenie się postępować wedle reguł, które na prawdę rządzą tym światem. Nie warto zaklinać rzeczywistość jak Ikar

A Wy co sądzicie o lojalności? Czy należy bezwzględnie słuchać się pracodawcy? Gdy zawiedziecie jednego pracodawcę, nie dostaniecie już pracy u jego kolegów? Czy na rynku panują zmowy jak za czasów feudalizmu?

lojalność a pracodawca
lojalność za możliwość pracy

Mentalność biznesmanów w Polsce

0
Jak odnleźć się na rynku pracy
Mentalność biznesmanów w Polsce

Mentalność biznesmanów w Polsce – pułapka średniego rozwoju

Mentalność bizmesmanów sprawia, że są to osoby pewne siebie. Muszą takie być, bo gdyby nie były pewne swego, to nie otworzyłyby biznesu. Słyszałem nie tylko o sukcesach ludzi pewnych siebie, ale również o porażkach. Wiele osób zajmujących się biznesem spotkałem i wiem, że są czasem zbyt pewni siebie i nie słuchają rad ludzi mających szerszą wiedzę. Są często zadufani w sobie, wierzą, że to co oni osiągnęli to jest szczyt marzeń. Dlatego mamy właśnie taki kapitalizm. Nie ma wielu biznesmanów, którzy po osiągnięciu dużego sukcesu, chcą osiągnąć jeszcze większy. Znaczy może chcą, ale nie chcą zainwestować, nie chcą dać zarobić komuś kto się zna, bo uważają, że jak oni mają biznes to są dobrzy. Pewnie są, ale są od nich lepsi. Jedyne czym potrafi taki biznesman konkurować to ceną.

Przyczyny upadków firm – mentalność bizmesmanów

Dlatego widzimy potem upadki tych wielkich, zadufanych w sobie. Gdy chcą kupić czyjąś pracę, to również chcą ją kupić tanio. Nikt rozsądny nie chce pracować za marne pieniądze, dlatego tacy biznesmani nie mają najlepszych pracowników, co generować może dodatkowe koszty. Ci którzy tego nie rozumieją, będą musieli zamknąć swój interes. Spotkałem wielu pewnych siebie przedsiębiorców, szkoda tylko, podobnie spotkałem pewnych siebie profesorów, doktorów na uczelni wyższej. Ludzie sukcesu nie mający pojęcia o rozwoju osobistym nie zachodzą najwyżej, zachodzą wyżej niż większość nie dalej

Czemu hamowany jest rozwój przedsiębiorstw?

Naturalny wzrost gospodarczy, a w zasadzie teoria o nim zakłada, że właściciel firmy chce się rozwijać, zatrudniać najlepszych ludzi, budować swój biznes. Praktyka pokazuje, że jest inaczej. Przedsiębiorcy często są samo-zatrudnieni i nie chcą już nikogo najmować do pracy. Wystarczy im to co mają, nie chcą sobie robić konkurencji, nie chcą ryzykować, inwestować w reklamę swojej firmy. Gdy sprzedawałem strony internetowe przez telefon było to zjawisko dość powszechne – ludzie nie chcieli reklamy, bo mieli pracę z polecenia. Pracę podjąłem, by zobaczyć jak skutecznie sprzedaje się przez telefon. Ja np zawsze wyszukuje firmy w internecie i porównuję ceny, bo tak jest szybciej. Jeśli ktoś nie korzysta z tego medium, dla mnie nie istnieje. Jeśli firma rezygnuje z własnej strony internetowej, to chociaż powinna zamieścić maila/telefon do siebie w jakimś katalogu firm.

Mentalność polskiego biznesmana jest taka by on miał, a inni na niego pracowali. Jeśli właściciel nie będzie rozwijał firmy, to pracownik stosujący moje zasady, odkładający pieniądze, odejdzie z firmy i założy własną która będzie konkurencją

Lekarstwo na obecną sytuację

Czy lekarstwem na to jest nie zatrudnianie wcale? Oczywiście, że nie. Należy ciągle rozwijać firmę, by była ona niedościgniona dla konkurencji, należy szkolić pracowników, budować markę

Pewność siebie biznesmanów jest ważna w interesach, ale zbytnia pewność siebie nie jest dobra, bo przez nią można stracić ciekawe okazje inwestycyjne. By temu zapobiec należy dostosowywać mentalność biznesmanów do nowych realiów

Co może w takich warunkach zrobić pracownik

Pracownik musi wyrabiać w sobie mentalność pracodawcy, przedsiębiorcy. Nie musi czekać na łaskę chlebodawcy. Jeśli widzimy, że pracodawcy hamują rozwój ze względu na strach, sami możemy wyrabiać cechy osobowe, by stać się przedsiębiorcami. Jeśli nie możemy się zatrudnić lub stawki oferowane są zbyt małe, należy samemu próbować otwierać firmy. Takie podejście w skali całego kraju może zaowocować powstaniem wieli mikro-firm, co jest moim zdaniem dobre. Takie firmy mogą wchodzić ze sobą w interakcje, by wykonać większe projekty lub samodzielnie wykonywać mniejsze zlecenia. Trzeba się przygotować na ciężką pracę nad własną firmą, albo godzić na niewielkie wynagrodzenie

Eksperyment PiS – zmiany na rynku pracy

Co prawda eksperyment Prawa i Sprawiedliwości pokazał, że wspieranie rynku pracownika może skończyć się wzrostem gospodarczym. Skierowanie szerokiego strumienia pieniądza do ludzi pracy poprzez 500+ oraz podniesienie płacy minimalnej, skutkuje wzrostem gospodarczym po poziomie 5% PKB. Wiele kobiet z dziećmi zakłada przydomowe manufaktury i opiekując się dziećmi, wykonuje często ręcznie ciekawe przedmioty codziennego użytku. Udowadnia to, że ludzie chcą pracować, chcą tworzyć własne biznesy, są pomysłowi, są w stanie zarobić

Jak mogę Ci pomóc?

Jeśli chcesz zarabiać, a do tej pory byłeś pracownikiem, musisz uczyć się jak zmienić nastawienie do życia i zacząć brać na siebie ryzyko.
Jeśli jesteś przedsiębiorcą, musisz wiedząc, że inni biorą na siebie ryzyko, brać na siebie większe jeśli chcesz zatrudnić kogoś. Może warto również podzielić się ryzykiem i zyskami. Jeśli chciałbyś dowiedzieć się jak ja to robię, napisz do mnie, umówimy się na krótkie szkolenie

Jak odnleźć się na rynku pracy
Mentalność biznesmanów w Polsce

Oferuję możliwość bycia kreatywnym – kreatywność w cenie

0
kreatywność w pracy
kreatywność a kapitalizm

Pracodawcy szukają osób kreatywnych

W niektórych ofertach pracy znajdziemy część poświęconą temu co oferuje pracodawca. Niestety tylko w niektórych i jak pisałem dość rzadko są stawki płacowe podane.
Można natknąć się również na ogłoszenia, gdzie pracodawca oferuje możliwość bycia kreatywnym. Ile jest warta kreatywność?

Równie dobrze mógłby oferować możliwość popracowania sobie od 8 do 16, w przypadku gdyby ktoś nie miałby co robić w domu w tym czasie. Najlepiej za darmo.
Ale o co chodzi? Oczywiście o pieniądze

Czy jest kapitalizm i co w nim jest premiowane?

Kapitalizm jak pisałem to system dla ludzi mądrych, wykształconych, z głową pełną pomysłów, inteligentnych. Jeśli za kreatywność pracodawca chce Ci płacić w okolicach minimalnej stawki, to albo Twoje pomysły związane z jego biznesem są mało warte, albo zwyczajnie płacić Ci chce znacznie mniej niż praca jest warta

Czym jest kreatywność

Kreatywność to cecha mocno premiowana w kapitalizmie, a przynajmniej powinna być. Tymczasem firmy oferują możliwość bycia kreatywnym, zamiast płacić ponadprzeciętnie osobie kreatywnej, dzięki której zyski firmy rosną znacznie. Przykładem może być specjalista od marketingu. Dobry kreatywny, obrotny manager sprzedaży jest w stanie dobrą reklamą zwiększyć znacznie zyski firmy, dzięki czemu jego wynagrodzenie powinno znacznie wzrosnąć. Tak dzieje się w dobrych firmach. W tych gorszych niestety można sobie być kreatywnym dla szefa, by on mógł zarobić. Kiedyś pracowało się ku chwale naczelnego wodza partii dziś wypruwamy sobie żyły dla właściciela firmy, który karmi nas ochłapami, byśmy nie pomarli i wiernie mu służyli. Niestety nie tędy droga. Jeśli chcemy zatrudnić kreatywnego pracownika, musimy mu dobrze zapłacić

Kto jest na prawdę kreatywny?

Oczywiście rozumiem frustracje pracownika, który wykonuje pracę odtwórczą. Jest on zdemotywowany tym, że się nie rozwija jak jego koledzy po studiach pracujący na stanowiskach wymagających myślenia. Taka praca odtwórcza jest również nudna. Jednak po co komu studia i kreatywność skoro nie pracuje dla siebie, tworząc własny biznes tylko dla kogoś za marne pieniądze? Warto się zastanowić nad tym. Aktualnie zaczynam zastanawiać się nad handlem w internecie oraz systemami MLM. Zamierzam również świadczyć usługi z zakresu finansów oraz programowania, ale jak wspomniałem zamierzam robić to na własny rachunek, bezpośrednio dla klientów by zwiększyć zarobki

Przestrzegam jednocześnie przed firmami, które oferują pracę, jeśli masz już bazę klientów i chcą Cię wykorzystać. Umówmy się – pracę oferuje pracodawca, by za mniejsze pieniądze pozyskać coś co ma większą wartość dla firmy czyli stałego klienta. Jeśli Ty masz już bazę klientów, masz umiejętności, pieniądze – otwieraj swój biznes, nie pracuj dla kogoś. Piszę to szczerze, bo widzę jak niektórzy chcą wykorzystać ludzką naiwność. Nie lubię cwaniaków zarówno wśród kapitalistów jak i komunistów. Można być sprytnym, mądrym, zrobić ciekawie biznes inaczej niż inni i zarobić dobre pieniądze, dzięki byciu kreatywnym, ale uczciwie. Zatrudnianie dobrych specjalistów za uczciwe pieniądze jest w porządku. Płacenie jak najmniej nie

Kolejne kreatywne tricki jak wyzyskać pracownika (takiej kreatywności należy unikać)

Pracodawcy lub ludzie z HR dają ogłoszenie na stanowisko i pytają ludzi czy kogoś odpowiedniego nie znają. Jeśli ja znam się na C#, a ktoś szuka programisty PHP, to mogę polecić znajomego, ale nigdy nie robię tego za darmo. Dobre firmy płacą 1000 zł za znalezienie pracownika dobrego, średnie około 500 zł. Ale zawsze jest to za pieniądze. Zdarzało mi się, że załatwiłem komuś pracę i on został w firmie, a mi podziękowano. Kolega miał podobną sytuację. Mógł sam pracować na okresie próbnym, wziął ze sobą kolegę i został tamten, nie mój kolega. Coraz więcej firm ucieka się do modelu zatrudniania z polecenia i za to płaci, to jest uczciwe. Nie w porządku jest oczekiwanie, że zorganizujemy pracodawcy pracę

A co Wy myślicie o kreatywności? Czy to umiejętność z którą się rodzimy, czy ją nabywamy? Czy za bycie kreatywnym powinni pracodawcy więcej płacić, czy kreatywność to takie samo narzędzie jak łopata? Piszcie w komentarzach

kreatywność w pracy
kreatywność a kapitalizm

Jak „rozbić bank”? Rzecz o tym jak zarabiać biorąc kredyt

4
tani kredyt dźwignią handlu
Zarabianie na kredycie

Jaki błąd w związku z kredytami popełniają Polacy?

Jakiś czas temu opracowałem metodę zaciągnięcia kredytu hipoteczny z banku i zarobienia na tym. Dodam, że jest to rozwiązanie dla osób, które dysponują kwotą na zakup mieszkania np pod inwestycję. Jest to ważne, gdyż żeby zarobić musimy mieć kwotę na zabezpieczenie się przed wzrostem stopy procentowej przy kredycie opartym o zmienne oprocentowanie, a z tego co się orientuje tylko takie aktualnie są w ofercie banków. Jak w związku z tym zarobić na tym, że weźmiemy kredyt

Jak wygląda stan prawny w 2018 roku? (Artykuł był pisany w 2014)

Aktualnie PiS wprowadza obowiązek sprzedaży chociaż jednego kredytu ze stałą stopą procentową. Do tej pory żaden bank nie chciał brać na siebie ryzyka zmiany stóp procentowych. Kredyt ze stałą stopą procentową będzie droższy, gdyż za część ryzyka klient będzie musiał zapłacić prowizję. Kiedyś wyjaśnię dlaczego tak się dzieje

Pomysł na zarobienie na kredycie mieszkaniowym

By zarobić, bierzemy kredyt hipoteczny na kwotę np 300.000 zł oprocentowany na około 4% i kupujemy za niego mieszkanie. Posiadaną kwotę 300.000 zł wpłacamy na bezpieczny fundusz, który średnio daje 6% rocznie. Dzięki temu zabiegowi zarabiamy rocznie około 1% (po opodatkowaniu zysków z funduszu) i mamy jednocześnie mieszkanie :-). Jest to bardzo ciekawa opcja. Możliwość ta jest skierowana przede wszystkim dla osób majętnych. Długo zastanawiałem się jakim cudem opłaca się to wszystkim – również bankowi. Przecież bank zamiast pożyczać nam mógłby sam zainwestować w fundusz. I dostałem olśnienia. Bank udzielając nam kredytu, nie pożycza ich, tylko tworzy!

Jak działa rezerwa cząstkowa w przypadku kredytu

Bank pożycza jakąś część z banku centralnego, który pożycza bankowi komercyjnemu na procent taki ile wynosi referencyjna stopa. Bank do tego dolicza np 1% prowizji i zarabia na tym ten procent. W zasadzie tyle samo co osoba, która weźmie kredyt w tej chwili przy tym oprocentowaniu rynkowym. Osoba, która bierze kredyt, bierze też na siebie ryzyko. Dzięki temu obie strony mają zysk – bank ponosi część ryzyka, klient w przypadku sukcesu ma zysk

Jaki fundusz wybrać, by nie stracić na kredycie

Warto wybrać fundusz, który jest stabilny, a po drugie gdy stopy procentowe pójdą w górę (zyski z funduszu pieniężnego raczej nie skoczą tak samo), wtedy warto wycofać pieniądze z funduszu pieniężnego i spłacić kredyt. Oczywiście jeśli NBP podniesie stopę procentową tylko symbolicznie, nie należy od razu zamykać inwestycji i spłacać kredytu. W celu obliczenia ekonomiczności wyjścia z inwestycji i zarabiania na kredycie bez pracy i przy minimalnym ryzyku skontaktuj się ze swoim doradcą finansowym, który dla Ciebie będzie monitorował sytuację na rynku kredytu

Należy tutaj podkreślić, że nieruchomość w takim przypadku warto kupować tylko gdy ktoś chce jej używać. Inwestowanie długoterminowe w nieruchomości jest dość mało opłacalne moim zdaniem w dzisiejszych czasach. Wyjątkiem mogą być nieruchomości w dobrych lokalizacjach szczególnie w Warszawie

Kiedy jeszcze opłaca się zaciągnąć kredyt?

Jeśli ten wariant Cię nie satysfakcjonuje, to zauważ, że kredyt jest świetnym rozwiązaniem na pozyskanie taniego pieniądza, jeśli masz biznes dający Ci zwrot z inwestycji rzędu 10% rocznie. Wtedy gdy bierzesz kredyt na czy 5% z banku, a nie z zarobku na biznesie, zarabiasz na tym 5% rocznie, bo nie masz utraconych korzyści. To ten przykład, dzięki któremu ludzie bogaci stają się jeszcze bogatsi – dzięki taniemu pieniądzu. To tak jakbyś nagle kupował coś tanio, a sprzedawał drożej

A co Wy myślicie o kredytach? Warto je w ogóle brać, czy są do niczego? Czy kredyt może wziąć każdy, czy trzeba się pouczyć ekonomii, by na nim nie stracić?

tani kredyt dźwignią handlu
Zarabianie na kredycie
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com