Polisolokaty oraz sprawa kredytów frankowych
Trochę czasu minęło od kiedy wybuchł kryzys, a z nim pojawiły się straty klientów banków, którzy wybierali zarówno polisolokaty jak i kredyty we frankach szwajcarskich. Komentowałem na wielu forach tą sytuację, uznałem, że powinienem sytuację opisać na blogu
Polisolokaty
Zacznijmy od polisolokat. Jest to produkt inwestycyjny połączony z ubezpieczeniem. Ubezpieczenie polega zazwyczaj na tym, że jeśli dokonamy żywota, nasi spadkobiercy otrzymają przynajmniej takie kwoty jakie wpłaciliśmy. Ma to zapobiec stratom oraz zabezpiecza przed podatkiem Belki (od zysków kapitałowych). Jeśli zmieniamy fundusz z akcyjnego na bardziej bezpieczny nie płacimy podatku. Należność urzędowi skarbowemu płacimy dopiero w momencie zamknięcie polisolokaty. Generalnie prawo jest takie, że jeśli dziedziczymy akcje, musimy zapłacić podatek od całości sumy, jaką otrzymamy, nie od różnicy kupna – sprzedaży. Czyli podatek jest nie mały. Jeśli jednak mamy polisolokatę, jesteśmy przed tym chronieni. Pod względem podatkowym opłaca się kupić taki produkt, praktycznie pod żadnym innym.
Do tego dochodzi sprawa ilości pieniędzy. Im więcej, tym różnica bezwzględna na podatku jest większa, dlatego produkt ten jest przeznaczony dla majętnych osób. Przed kryzysem wielu sprzedawców w banku, zwanych doradcami, wciskało ludziom „na siłę” te produkty. Przykładowo przychodził człowiek, który miał firmę powiedzmy budowlaną, wychodził z polisolokatą na kwotę 100.000 zł z uśmiechem na ustach. Pani w banku powiedziała mu, że to produkt dla klientów zamożnych.
Działo się tak, dlatego, że sprzedawcy w banku mieli wyższe prowizje od sprzedaży tego produktu niż funduszu bez ubezpieczenia, czy lokaty. A jak wiemy, tak zwani doradcy w banku żyją wyłącznie na umowach agencyjnych (muszą mieć swoją firmę, nie pracują na umowę o pracę, tylko na B2B z rozliczeniem od sprzedaży produktu – kwoty za jakie klient kupi produkt). Witamy w piekiełku, gdzie, żeby sobie popracować w danej firmie, musisz wystawić jej fakturę. Przyszłość przy takiej współpracy nie jest pewna, bo gdy nie wyrobisz normy, wylatujesz. Na Twoje miejsce szuka się kolejnej osoby. Czy sprzedawcy są winni? Myślę, że nie, gdyż wielu doradców niezależnych, których spotkałem chciało doradzić za odpowiednią opłatą, ale nie mieli chętnych, bo przecież w banku doradzają za darmo. W końcu zamknęli i oni swoje kancelarie doradcze i poszli do banku wciskać ludziom kit
Toksyczne produkty bankowe – polisolokaty
Czy te produkty były toksyczne? Nie. Były sprzedawane osobom, które raz nie umiały inwestować i zmieniać funduszy w odpowiednim czasie. Dwa nie były im potrzebne polisolokaty, gdyż ochrona młodego człowieka posiadającego powiedzmy firmę budowlaną, który nie ryzykuje swoim życiem w pracy, mija się z celem. Przypomnę tu, że za ubezpieczenie płaci się 2% rocznie. Podatek od całości dochodu przy dziedziczeniu wynosi 19%. Wynika z tego, że jeśli ubezpieczony przeżyje co najmniej 10 lat, wtedy bardziej opłaca mu się kupić fundusz bez ubezpieczenia. Prosty rachunek
Wynika z tego, że produkty te są dobre, dla ludzi na prawdę bogatych lub takich, które po prostu się boją, że im się coś może stać, a w tym czasie wartość ich aktywów może spaść. Takich ludzi jest na prawdę mało
Banksterzy i kredyty frankowe
Przejdźmy do frankowców. Teraz jest płacz w mediach, że frankowcy nie wiedzieli, nie rozumieli co podpisują, że to był zakład, że ich stać nie było na kredyt w złotych. Kredyty frankowe były dobre, należało się jedynie zabezpieczyć przed zmianą kursu franka na niekorzystny. Dzięki temu, że kredyt był wyrażony w szwajcarskiej walucie, klienci płacili niższe odsetki – Libor a nie Wibor. W krajach rozwiniętych Unii Europejskiej procenty są mniejsze, zarówno gdy bierze się kredyt jak i gdy chcemy zainwestować w obligacje. Dlatego koszt kredytu we frankach był niższy.
W momencie zaciągania kredytu we frankach, kurs tej waluty był niski, gdyż tak postanowił rząd Szwajcarii. Bank Helwecki „drukował” franki, by podtrzymać jego niski kurs w stosunku do euro. W końcu skończył, bo mu się to przestało opłacać. To tak jakby rybak zarzucił sieć, potrzymał w wodzie dzień czy tydzień i wyciągnął ją z rybami. Szwajcarzy wiele zyskami na tym zabiegu. Mniej muszą aktualnie pracować, gdyż ich waluta jest silniejsza i muszą mniej zarobić, by kupić inne produkty ze świata. Za to my musimy więcej pracować, by kupić szwajcarski zegarek czy czekoladki
Przyczyny zaprzestania dodruku franków szwajcarskich
Bank Szwajcarii przestał drukować franki (zwiększać ich podaż) gdyż musiał to robić zbyt intensywnie. Popyt na franki rósł, a podaż światowa spadało – ludzie przestali brać kredyty we frankach. Banki nie kreowały franków szwajcarskich, robił to bank centralny Szwajcarii, ale gdyby dalej to robił, zwiększyłby inflacje w swoim kraju. Czemu niby miał to robić, skoro nie on ponosił winę za kryzys finansowy na świecie?
Czy można było się zabezpieczyć przed utratą majątku
Jak można się było zabezpieczyć przed niekorzystną zmianą kursu franka? Można było kupić na Forex odpowiednią ilość franków za złotówki stosując mechanizm dźwigni finansowej. W ten sposób gdy Helwecka waluta by drożała, my płacilibyśmy wyższe raty kredytu, ale zyski na Forex by je nam rekompensowały. Czyli nadal byśmy zyskali więcej niż biorąc kredyt w złotówkach. Bardzo ubolewam, że zablokowana została możliwość zaciągania kredytów we frankach. Teraz musiałbym się udać do Szwajcarii, bym tam zaciągnąć kredyt. Nie jest to ciekawa opcja
Jaki udział w problemach Polaków mieli banksterzy
Podsumowując, czy bankierzy wiedzieli o kryzysie? Moim zdaniem zagraniczni tak, tylko nikogo nie ostrzegli. Sami zarobili na tym zapewne sporo. Czy sprzedawanie wszystkim taśmowo polisolokat było dobrym podejściem? Moim zdaniem nie, to produkt wyłącznie dla wymagających klientów, którym się on opłaca. Czy kredyty frankowe były dobre? Moim zdaniem tak, tylko trzeba się znać na ekonomii, żeby korzystać z produktów zaawansowanych. To żadna lichwa, żadne spekulacje. Nóż może zabić, ale można też przeprowadzić operację przy użycia skalpela i może on uratować życie. Każdym instrumentem czy narzędziem należy umieć się posługiwać, jeśli trafia on w ręce niedoświadczonych inwestorów, może spowodować szkody na skalę Państwa, jak również wiele tragedii indywidualnych
Wina banksterów za kryzys
Bankierzy są o tyle winni, że nie poinformowali klientów jak mają się zachować biorąc dany produkt, na co zwracać uwagę, jak zarządzać produktem. Klienci sami nie mieli wiedzy, nie chcieli się uczyć, nie szukali pomocy fachowca z odpowiednią wiedzą, który za drobną opłatą dbałby o ich interesy. Każda ze stron jest po części winna. Jak mówi porzekadło, jeśli bierzesz coś za darmo, sam stajesz się towarem. Warto dlatego płacić za fachową, uczciwą wiedzę oraz za porady, wsparcie, doradztwo
A co Wy sądzicie o kryzysie światowym w ekonomii? Czy winni są bankierzy, czy brak edukacji? A może warto rozpocząć współpracę z kimś, kto zna się na makroekonomii, by w przyszłości uniknąć problemów. Piszcie w komentarzach