Nerwowy rynek pracy – jak znalazłem katharsis

2
znalazłem ukojenie
nerwowy rynek pracy w Polsce

Nerwowy rynek pracy

Zawsze byłem ambitną osobą, chciałem dobrze zarabiać. Uznałem, że zarabianie jest tym co chce robić. Ekonomią zacząłem interesować się w roku 2005. Zaczynałem inwestować w fundusze inwestycyjne. Jestem samoukiem. W roku 2007 byłem już graczem giełdowym. Jako nieliczna osoba przewidziałem kryzys w roku 2007. Kuczyński wspominał o nim od około 2005, ja grałem na wzrost do 2007. Na kryzysie zarobiłem, większość ludzi straciła. Mogłem zarobić więcej. Byłem tez w roku 2007 jednym z najmłodszych uczestników gry na futures w jednym z Warszawskich biur maklerskich. Potrafiłem doradzać wykładowcom w co inwestuje, im również opowiedziałem o kryzysie. Zarabiałem więcej niż moi profesorowie, poznałem wiele ciekawych osób

Kryzys kryzys i po kryzysie

Po kryzysie skończyły się tak dobre zyski, co mnie irytowało. Podobno hazard, którym są futures psuje, mnie musiał zepsuć. Większość ofert pracy mnie zwyczajnie odrzucała, nawet w IT. Znalazłem swoją niszę jako programista na zlecenie oraz wykładowca (korepetycje). Do tego prowadzę tego bloga o ekonomii, który zaczyna zarabiać. Są to fajne projekty, gdzie stawka godzinowa jest sensowna, lepsza niż na umowie o prace w IT. Wolny czas spędzam od dłuższego czasu na treningach, co mi najbardziej odpowiada

Koniec dużych zysków

Brak sporych 5 cyfrowych zysków był frustrujący. Poziom stresu spadł mi jednak mocno po przeczytaniu paru książek. Przytoczę w tym artykule dwie. Pierwsza to „Kapitał XXI wieku” Thomasa Picketty. W książce znalazłem bardzo ważną myśl – jeśli ja jako inwestor zarabiam więcej na kapitale niż wynosi PKB (procentowo), to znaczy, że rozwijam się statystycznie szybciej niż reszta społeczeństwa

Książka pozwoliła mi zrozumieć, że rozwój jest pojęciem względnym, podobnie jak zarobki. Co z tego, że w stolicy zarabiałbym więcej, może 5 cyfrowo, skoro większość musiałbym wydać na utrzymanie. Kawalerka na poziomie, ewentualnie raty kredytu, droższa rozrywka. Żyjąc jak żyję i tak rozwijam się. Nie muszę już zarabiać 5 cyfrowo (na razie 😉 ), żeby czuć progres. Najważniejsze dla rozwoju inwestora jest zarabianie więcej procentowo niż wynosi PKB. W tej chwili PKB Polski to około 4-5%. Jeśli tylko utrzymujemy poziom podobny lub wyższy, przyjąć możemy, że zyskujemy. Czyli jestem w dobrej sytuacji i nie muszę się frustrować. Wierzę tym samym, że w czasie hossy zyski się zwiększą. Trzeba czekać cierpliwie

Rynek pracy w Polsce

Piszę nie raz o rynku pracy, który jest lekko rzecz biorąc zepsuty przez nieumiejętność wyceny pracy. Jestem freelancerem, by móc odrzucać projekty, które są nudne lub nisko-marżowe. Rozmowy o pracę i tak zwane negocjacje, w której pracodawcy troszkę oszukują, łamiąc prawo. Szukają programisty, po otrzymaniu propozycji współpracy 15-20% wyższej niż to co oferują, odrzucają ją i szukają innego kandydata, co fałszuje rynek. To trochę śmieszne, że pracodawca nie chce zagospodarować gotowego zasobu ludzkiego, woli tracić czas i pieniądze na dalsze poszukiwania, by udowodnić kto tu rządzi

Uspokojenie i katharsis

Jednak i na to znalazłem remedium w książce „Wojna o prace” Andrzeja Zwolińskiego. Ksiądz ten opowiada o tym, że jest 2-3 razy więcej chętnych do pracy niż wolnych miejsc. Do tego sztuczna inteligencja może zastąpić większość zawodów. To akurat wbrew pozorom mnie cieszy. Moim zdaniem nie spowoduje to zagłady ludzkości, tylko większe opodatkowanie zysków właścicieli robotów. Osobom bez pracy powinno zagwarantować dochód podstawowy rzędu 1000 zł. Czyli na rodzinę 1000 zł ojciec, 1000 zł matka 500 zł dziecko da powiedzmy 2500-3000 zł na średnią rodzinę. Nie jest to zła perspektywa, tym bardziej, że ceny produktów produkowanych przez roboty spadną. Do tego kto będzie w stanie dorobić, ten dorobi

Robotyzacja pracy

Jak pisałem na innym blogu, uważam, że w tym czasie kwitnąć będzie kultura, szkolenia, sport i inne aktywności, gdzie człowiek będzie musiał się wykazać sam, bez pomocy maszyny. Po prostu praca nie będzie już tak potrzebna, co opisuje też ksiądz (ekonomicznie, bo duchowo praca jest potrzebna). W książce poruszony jest wątek pracy dla pracy, czyli dla rozwoju duchowego, cielesnego, stawania się w czymś lepszym, rozwijania się, a nawet łączenia z Bogiem. Z tym ostatnim bym nie przesadzał, ale praca dla zysków 5 cyfrowych nie powinna być celem. Owszem dla mnie często bywała i nie widzę w tym nic złego. Jeśli jednak prowadzi to do frustracji, to lepiej skupić się na pracy dla ducha, dla poznawania innych osób, dla miłego spędzania czasu po pracy z nowymi znajomymi

Nie przejmuj się

I tu ważna sprawa, takie podejście jest dobre, jeśli poprzednie (dążenie do 5 cyfrowych zarobków) podejście okazało się frustrujące z braku zamierzonych efektów. Dążenie do zarabiania dobrych pieniędzy nie jest niczym złym, jeśli dostarczamy tym samym odpowiedniej jakości usługi czy towar. Problemem są osoby, które chcą zarabiać dużo, a niewiele z siebie są w stanie zaoferować. Jak pisałem wiele razy, problemem są też pracodawcy, którzy nie chcą zainwestować, zaryzykować, oni po prostu chcą. Ja uważam, że obie strony rynku powinny się rozwijać i rozumieć drugą stronę.

Praca rentiera

Uważam, że warto pracować, nawet gdy jest się rentierem. Miałem ostatnio studenta, który uważał, że nie warto pracować i uczyć się, lepiej kupić 4 mieszkania na wynajem. Gorzej gdy mieszkania stracą na wartości, on będzie nie ubezpieczony. Dodałem również, że czas to coś co mamy najbardziej cennego i jego sprzedawanie jest najwięcej warte, dlatego powinien rozważyć zakup nieruchomości, ale również ogłaszanie się i wykonywanie drobnych napraw komputerów, by mieć dodatkowy fajny dochód

Dążenie do rentierstwa to cel kapitalistów

Należy jednak dążyć do rentierstwa i do tego, by odpoczywać, gdyż cytując książkę : „Sensem tworzenia jest odpoczynek pośród tego co współtworzyliśmy”. Dlatego nie przemawia do mnie teza, iż pracować należy tylko dla zabawy. Owszem – im więcej radości i satysfakcji daje nam praca tym lepiej. Ma ona swoją wartość i pracownik również musi dobrze zarobić, odpowiednio do wygenerowanej wartości. Nie jestem marksistą, nie uważam, że pracownik powinien zarobić 100% ze swojej pracy. Inwestor czy biznesman też musi zarobić. Jak można zauważyć w większości moich wpisów i komentarzy, widzę, że pracodawcy przywłaszczają sobie zbyt wiele korzyści z naszej pracy, zwłaszcza z pracy twórczej, która w kapitalizmie jest najwięcej warta

Podsumowanie rynku pracy

Podsumowując, są osoby, które uważają, że największym sukcesem w życiu są nie pieniądze, ale to, że idziemy przez życie po swojemu, nikt nam nie mówi jak mamy żyć i co mamy robić. Uważam, że w tej chwili na rynku pracownika, w czasie kryzysu osiągnąłem stan oczyszczenia, w którym moje dość drobne biznesy oraz freelancerka dają mi zyski, by żyć skromnie, ale na poziomie przyzwoitym

Zapraszam do komentowania, piszcie jak Wy dorabiacie sobie i jak żyjecie lub chcielibyście żyć, piszcie co Was uspokaja

Życzę Wam wszystkim spokoju ducha

znalazłem ukojenie
nerwowy rynek pracy w Polsce

Praca zdalna dzisiaj jak wygląda czemu tak o nią trudno

6
praca zdalna
praca zdalna dzisiaj

Praca zdalna to przywilej jak kiedyś praca w ogóle

Ekonomiczny wojownik to osoba, która wie jak znaleźć dobrą pracę. Nie przyjmuje wszystkich ofert tylko dlatego, że są. Na rzekomym rynku pracownika praca zdalna jest marzeniem większości młodych ludzi. Przyjrzyjmy się jej

Jak ja pracuje… zdalnie

Ja pracuję zdalnie na zlecenia jako programista od kilku lat i postanowiłem wypowiedzieć się na temat pracy zdalnej jak wyglądała jakiś czas temu, jak wygląda teraz. Zmienia się, ale na gorsze. Kiedyś pracodawca potrafił zapłacić za to, że pracujemy w domu, wykorzystujemy własny internet, własny sprzęt oraz energię (cieplną czy elektryczną). Do tego oczywiście kawa, za którą nam nikt nie płacił, ekspres do kawy itp. Dzisiaj praca zdalna stanowi w większości firm przywilej i albo dostajemy mniejsze wynagrodzenie pracując zdalnie (nie wiedząc o tym) albo musimy sobie pracę zdalną wynegocjować kosztem części wynagrodzenia. Argumentem pracodawcy jest brak kosztów związanych z dojazdem. Śmieszne prawda?

Stawiaj na rynek B2C nie B2B

Jak powiedział Ryszard Petru (jedna z niewielu myśli, z którymi się z nim zgadzam), tylko rynek B2C dzisiaj nadaje się do zagospodarowania, rynek B2B jest niestety zepsuty poprzez tak zwane negocjacje, gdzie pracodawcy czy zleceniodawcy szukają taniej siły roboczej. Albo znajdą, albo szukają dalej. Nie chcę tu się rozpisywać o naturze prawnej tego rozwiązania i sztucznym naganianiu na rynek IT rzekomymi wysokimi wynagrodzeniami, co jest fałszowaniem rynku

Ja w większości przypadków wysokich pensji większych niż 6000 zł brutto na umowie o pracę nie widziałem. Pracuję w branży ponad 5 lat. Kolega zarabiał 7000zł brutto na umowie B2B mając 13 lat doświadczenia i to pracował w dobrych firmach. Znam osoby, które zarabiają więcej, są tego warte, ale znam też takie, które są warte, a nie zarabiają. Ja pracując zdalnie wyciągam kwoty rzędu 30-50 zł za godzinę mojej pracy, nie mam pełnego obłożenia czyli nie pracuję 8 godzin dziennie. Pracuję mniej. Do czego zmierzam. Prace zdalne wykonuję dla klientów indywidualnych, podbierając ich konkurencji. Tylko dzięki takiemu rozwiązaniu jestem w stanie wyciągnąć satysfakcjonującą stawkę godzinową. Gdybym pracował dla kogoś, byłoby to niemożliwe

Nie ma możliwości pracy zdalnej na B2B

Kolejną ważną kwestią jest to, iż wiele firm nie chce dawać pracy zdalnej. Rzekomo boją się, że pracownik nie będzie pracował wydajnie. Od tego jest wolny rynek, że przy pracy zdalnej, też można rozwiązać umowę, jeśli nie będzie satysfakcjonowała ona pracodawcę. Powód jest zgoła odmienny. Pracodawcy nie chcą zatrudniać z dwóch powodów zdalnie

Pierwszy to taki, że pracując w swoim mieście, nie wspieramy miasta pracodawcy w rozbudowie infrastruktury. Nie płacimy podatków w jego mieście, nie wydajemy w nim, nie nakręcamy koniunktury tego miasta. To dziwne, skoro ja uczyłem się w moim mieście, a nie w mieście pracodawcy. Czemu mam napędzać jego koniunkturę swoimi wydatkami i podatkami od mojej pensji i od moich wydatków. Drugi powód to mój ulubiony. Wiele prac można wykonywać zdalnie np strony internetowe, jednak wielu pracodawców nie zgadza się na pracę zdalną, nawet jeśli chcą kogoś zatrudnić. Powód jest banalny – nie chcą pozwolić człowiekowi się dorobić, gdyż zarobiony pracownik, to zły pracownik. Wielokrotnie spotkałem się ze stwierdzeniem, że najlepszy pracownik to taki, który ma żonę, dziecko i kredyt na mieszkanie. To człowiek, który zrobi wszystko, żeby zarobić jak najwięcej dla swojego szefa, gdyż inaczej spotka go nieszczęście (rozwód, strata mieszkania na rzecz banku). W takim świecie żyjemy szanowni Państwo

Uciekam jeśli widzę, że firma unika prac zdalnych

Unikam firm, w których na siłę szuka się pracownika do pracy na miejscu. To ma sens tylko, gdy praca nie jest samodzielna i wymaga wielu konsultacji ze współpracownikami. Większość prac może być wykonana w domu, zdalnie i do tego modelu dążymy. Wsparcie 500+ sprawiło, że wiele kobiet otwiera swoje domowe manufaktury, wytwarza dość proste towary. Następni samodzielnie sprzedaje w internecie, na aukcjach, otwiera własne sklepy internetowe dzięki dopłatom. Wiele z tych osób, to moje klientki

Mam nadzieje, że młodzi ludzie będą tworzyć ze sobą w krótkim czasie kooperatywy i zaczną razem tworzyć większe firmy. Bodźcem do działania wspólnie powinno być zdobycie stałego dochodu. W ten sposób da się stworzyć w Polsce kapitalizm. To co obserwujemy na rynku pracy jest zgoła odmienne od tego co jest opisywane w gazetach. Na tym rynku nadal pracodawcy próbują dominować, zazwyczaj jednak szukają długo, gdyż nikt nie godzi się na ich warunki

Podsumowanie o pracy zdalnej

Podsumowując. Praca zdalna jest, ale lepiej ją sobie zorganizować samemu, nie liczyć na pracodawcę, gdyż rozpoczęło się żerowanie na rynku pracy zdalnej, gdzie pracodawca przerzuca koszty na pracownika nie dając nic w zamian. Dobrze jest też szukać portali dla zagranicznych freelancerów i nie próbować konkurować z pracownikami z krajów tańszych. Trzeba mieć wiedzę oraz umiejętności, by pozyskiwać klientów, którzy wymagają jakości i im ją dostarczać. Moim zdaniem lepiej jest pozyskiwać klientów samemu niż poprzez pośrednika pracodawcę. Ten drugi sposób jest pewniejszy, jeśli mamy umowę o pracę, jeśli jej nie mamy, no cóż, praktycznie tylko na tym tracimy

Polisolokaty oraz frankowcy czyli przekręty banksterów

5
polisolokaty kredyty frankowe
polisolokaty kredyty frankowe

Polisolokaty oraz sprawa kredytów frankowych

Trochę czasu minęło od kiedy wybuchł kryzys, a z nim pojawiły się straty klientów banków, którzy wybierali zarówno polisolokaty jak i kredyty we frankach szwajcarskich. Komentowałem na wielu forach tą sytuację, uznałem, że powinienem sytuację opisać na blogu

Polisolokaty

Zacznijmy od polisolokat. Jest to produkt inwestycyjny połączony z ubezpieczeniem. Ubezpieczenie polega zazwyczaj na tym, że jeśli dokonamy żywota, nasi spadkobiercy otrzymają przynajmniej takie kwoty jakie wpłaciliśmy. Ma to zapobiec stratom oraz zabezpiecza przed podatkiem Belki (od zysków kapitałowych). Jeśli zmieniamy fundusz z akcyjnego na bardziej bezpieczny nie płacimy podatku. Należność urzędowi skarbowemu płacimy dopiero w momencie zamknięcie polisolokaty. Generalnie prawo jest takie, że jeśli dziedziczymy akcje, musimy zapłacić podatek od całości sumy, jaką otrzymamy, nie od różnicy kupna – sprzedaży. Czyli podatek jest nie mały. Jeśli jednak mamy polisolokatę, jesteśmy przed tym chronieni. Pod względem podatkowym opłaca się kupić taki produkt, praktycznie pod żadnym innym.

Do tego dochodzi sprawa ilości pieniędzy. Im więcej, tym różnica bezwzględna na podatku jest większa, dlatego produkt ten jest przeznaczony dla majętnych osób. Przed kryzysem wielu sprzedawców w banku, zwanych doradcami, wciskało ludziom „na siłę” te produkty. Przykładowo przychodził człowiek, który miał firmę powiedzmy budowlaną, wychodził z polisolokatą na kwotę 100.000 zł z uśmiechem na ustach. Pani w banku powiedziała mu, że to produkt dla klientów zamożnych.

Działo się tak, dlatego, że sprzedawcy w banku mieli wyższe prowizje od sprzedaży tego produktu niż funduszu bez ubezpieczenia, czy lokaty. A jak wiemy, tak zwani doradcy w banku żyją wyłącznie na umowach agencyjnych  (muszą mieć swoją firmę, nie pracują na umowę o pracę, tylko na B2B z rozliczeniem od sprzedaży produktu – kwoty za jakie klient kupi produkt). Witamy w piekiełku, gdzie, żeby sobie popracować w danej firmie, musisz wystawić jej fakturę. Przyszłość przy takiej współpracy nie jest pewna, bo gdy nie wyrobisz normy, wylatujesz. Na Twoje miejsce szuka się kolejnej osoby. Czy sprzedawcy są winni? Myślę, że nie, gdyż wielu doradców niezależnych, których spotkałem chciało doradzić za odpowiednią opłatą, ale nie mieli chętnych, bo przecież w banku doradzają za darmo. W końcu zamknęli i oni swoje kancelarie doradcze i poszli do banku wciskać ludziom kit

Toksyczne produkty bankowe – polisolokaty

Czy te produkty były toksyczne? Nie. Były sprzedawane osobom, które raz nie umiały inwestować i zmieniać funduszy w odpowiednim czasie. Dwa nie były im potrzebne polisolokaty, gdyż ochrona młodego człowieka posiadającego powiedzmy firmę budowlaną, który nie ryzykuje swoim życiem w pracy, mija się z celem. Przypomnę tu, że za ubezpieczenie płaci się 2% rocznie. Podatek od całości dochodu przy dziedziczeniu wynosi 19%. Wynika z tego, że jeśli ubezpieczony przeżyje co najmniej 10 lat, wtedy bardziej opłaca mu się kupić fundusz bez ubezpieczenia. Prosty rachunek

Wynika z tego, że produkty te są dobre, dla ludzi na prawdę bogatych lub takich, które po prostu się boją, że im się coś może stać, a w tym czasie wartość ich aktywów może spaść. Takich ludzi jest na prawdę mało

Banksterzy i kredyty frankowe

Przejdźmy do frankowców. Teraz jest płacz w mediach, że frankowcy nie wiedzieli, nie rozumieli co podpisują, że to był zakład, że ich stać nie było na kredyt w złotych. Kredyty frankowe były dobre, należało się jedynie zabezpieczyć przed zmianą kursu franka na niekorzystny. Dzięki temu, że kredyt był wyrażony w szwajcarskiej walucie, klienci płacili niższe odsetki – Libor a nie Wibor. W krajach rozwiniętych Unii Europejskiej procenty są mniejsze, zarówno gdy bierze się kredyt jak i gdy chcemy zainwestować w obligacje. Dlatego koszt kredytu we frankach był niższy.

W momencie zaciągania kredytu we frankach, kurs tej waluty był niski, gdyż tak postanowił rząd Szwajcarii. Bank Helwecki „drukował” franki, by podtrzymać jego niski kurs w stosunku do euro. W końcu skończył, bo mu się to przestało opłacać. To tak jakby rybak zarzucił sieć, potrzymał w wodzie dzień czy tydzień i wyciągnął ją z rybami. Szwajcarzy wiele zyskami na tym zabiegu. Mniej muszą aktualnie pracować, gdyż ich waluta jest silniejsza i muszą mniej zarobić, by kupić inne produkty ze świata. Za to my musimy więcej pracować, by kupić szwajcarski zegarek czy czekoladki

Przyczyny zaprzestania dodruku franków szwajcarskich

Bank Szwajcarii przestał drukować franki (zwiększać ich podaż) gdyż musiał to robić zbyt intensywnie. Popyt na franki rósł, a podaż światowa spadało – ludzie przestali brać kredyty we frankach. Banki nie kreowały franków szwajcarskich, robił to bank centralny Szwajcarii, ale gdyby dalej to robił, zwiększyłby inflacje w swoim kraju. Czemu niby miał to robić, skoro nie on ponosił winę za kryzys finansowy na świecie?

Czy można było się zabezpieczyć przed utratą majątku

Jak można się było zabezpieczyć przed niekorzystną zmianą kursu franka? Można było kupić na Forex odpowiednią ilość franków za złotówki stosując mechanizm dźwigni finansowej. W ten sposób gdy Helwecka waluta by drożała, my płacilibyśmy wyższe raty kredytu, ale zyski na Forex by je nam rekompensowały. Czyli nadal byśmy zyskali więcej niż biorąc kredyt w złotówkach. Bardzo ubolewam, że zablokowana została możliwość zaciągania kredytów we frankach. Teraz musiałbym się udać do Szwajcarii, bym tam zaciągnąć kredyt. Nie jest to ciekawa opcja

Jaki udział w problemach Polaków mieli banksterzy

Podsumowując, czy bankierzy wiedzieli o kryzysie? Moim zdaniem zagraniczni tak, tylko nikogo nie ostrzegli. Sami zarobili na tym zapewne sporo. Czy sprzedawanie wszystkim taśmowo polisolokat było dobrym podejściem? Moim zdaniem nie, to produkt wyłącznie dla wymagających klientów, którym się on opłaca. Czy kredyty frankowe były dobre? Moim zdaniem tak, tylko trzeba się znać na ekonomii, żeby korzystać z produktów zaawansowanych. To żadna lichwa, żadne spekulacje. Nóż może zabić, ale można też przeprowadzić operację przy użycia skalpela i może on uratować życie. Każdym instrumentem czy narzędziem należy umieć się posługiwać, jeśli trafia on w ręce niedoświadczonych inwestorów, może spowodować szkody na skalę Państwa, jak również wiele tragedii indywidualnych

Wina banksterów za kryzys

Bankierzy są o tyle winni, że nie poinformowali klientów jak mają się zachować biorąc dany produkt, na co zwracać uwagę, jak zarządzać produktem. Klienci sami nie mieli wiedzy, nie chcieli się uczyć, nie szukali pomocy fachowca z odpowiednią wiedzą, który za drobną opłatą dbałby o ich interesy. Każda ze stron jest po części winna. Jak mówi porzekadło, jeśli bierzesz coś za darmo, sam stajesz się towarem. Warto dlatego płacić za fachową, uczciwą wiedzę oraz za porady, wsparcie, doradztwo

A co Wy sądzicie o kryzysie światowym w ekonomii? Czy winni są bankierzy, czy brak edukacji? A może warto rozpocząć współpracę z kimś, kto zna się na makroekonomii, by w przyszłości uniknąć problemów. Piszcie w komentarzach

polisolokaty kredyty frankowe
polisolokaty kredyty frankowe

Pucybut inwestor czyli o źródle mądrości

0
pucybut inwestor
pucybut inwestor

Historia pucybuta inwestora

Ekonomiczny wojownik to osoba wykształcona, mająca odpowiednią wiedzę. Ostatnimi czasy przypomniała mi się opowieść o pucybucie, który inwestował. Anegdota dotyczy sygnału sprzedaży, gdy inwestor słyszy od swojego pucybuta, że ten ma akcje i inwestuje na giełdzie. Pomyślałem sobie ostatnio, że to może trochę uwłaczająca opowieść. Czy pucybut nie ma prawa inwestować? Otóż ma, a morał tej historii nie należy rozumieć, w ten sposób, że pucybut jest kimś gorszym, tylko chodzi w niej o to, że inwestor musi być mądry, mieć sporą wiedzę i samodzielnie podejmować decyzje inwestycyjne. Może się poradzić, ale to inwestor odpowiada za ryzyko, które ponosi.

Podejmowanie decyzji o inwestycjach

Pucybut jednak zazwyczaj podąża śladem wytyczonym przez kogoś innego. On usłyszał o giełdzie od kogoś, on sam nie wie w co zainwestować, inwestuje w to co mu doradził ktoś. Taka postawa jest z góry skazana na porażkę. Pucybut jeśli usłyszał od klienta, że on inwestuje w daną spółkę, tylko gdy spotka znów tego inwestora, będzie wiedział kiedy sprzedać. Jeśli go nie spotka, straci. Dlatego tak ważne jest nie podążanie za owczym pędem, a podejmowanie samodzielnie decyzji w oparciu o sprawdzone wzorce. Warto również współpracować z doradcami czy inwestorami, by wymieniać doświadczenia, konsultować się, pytać o radę lub wskazówki

Morał historii – kto za kim podąża

Broń Boże nie uważam, że już należy sprzedawać akcję, gdyż Pani Basia w spożywczaku powiedziała mi, że kupiła akcje spółki z WIG20. Chcę uczulić czytelników, by rozejrzeli się za inwestorami, spróbowali się z nimi zaprzyjaźnić. Uważam, że każdy w dzisiejszych czasach powinien mieć swojego fryzjera, księgowego, informatyka, inwestora, prawnika, lekarza itp. Warto, by te osoby się wzajemnie wspierały, pomagały sobie, miały do siebie zaufanie

A Wy skąd czerpiecie wiedzę o inwestycjach? Czy z takich blogów jak mój ;)? Może z banku (oj frankowcy)? Czy może od znajomych? Piszcie w komentarzach

Pracownicze Plany Kapitałowe – nowa emerytura

7
Pracownicze plany kapitałowe emerytura
Pracownicze plany kapitałowe

Różnica OFE i PPK czyli nowa emerytura

Emerytura po nowemu. Czym są Pracownicze Plany Kapitałowe? Rozwiązanie to zostało zapożyczone od naszych starszych braci ekonomicznych, którzy mają o wiele większe doświadczenie z systemem kapitalistycznym niż my. Mam na myśli USA. O ile mi wiadomo, to tam pracodawca w porozumieniu z pracownikami wybierają fundusz, który będzie zarządzał pieniędzmi pracownika (które odłoży na ten fundusz). Rozszczepienie spektrum możliwości na większą ilość funduszy sprawi, że mniej osób dotknie krach jak w przypadku OFE.

Dziwnym trafem wszystkie OFE grały na wzrost po 2007 roku, bo musiały trzymać akcje, a prowizje się nabijały co rok za zarządzanie. Było to niekorzystne dla emerytów. Pracownicze Plany Kapitałowe to zabezpieczenie przeciw-kartelowym czyli przeciwko zmowom szefów funduszy, by grali w jednym kierunku. Pozytywnym rozwiązaniem dla mnie również jest to, że więcej młodych ludzi znajdzie prace (mamy wielu ekonomistów, myślę, że zdolnych, większość nie ma pracy, może się to zmieni). Aby otworzyć Pracownicze Plany Kapitałowe trzeba mieć około 20 milionów złotych. Aby otworzyć OFE… trzeba mieć bank czy fundusz inwestycyjny i chyba znajomości, bo tworzenie OFE zostało zmonopolizowane. Pracownicze Plany Kapitałowe więc łamią monopol

PPK lekiem na spadki

Giełda w końcu odżyje. Do roku 2018 OFE mają sprzedawać akcje, potem myślę, że Pracownicze Plany Kapitałowe zaczną z pewnym opóźnieniem skupować aktywa. To będzie czas szybkiego wzrostu akcji, aż do następnego kryzysu. Myślę właśnie, że dekoncentracja spowoduje większą amortyzację następnego kryzysu

Fundusze cyklu życia a emerytura

Na uwagę zasługują fundusze cyklu życia. To normalne, że młodzi ludzie muszą więcej ryzykować, żeby zyskać, z wiekiem jednak powinni być bardziej ostrożni. W wieku 30-40 lat budujemy swoje biznesy, rzadziej w wieku 50-60 lat, chyba, że są to spokojne biznesy typu warzywniak czy kiosk, ewentualnie kwiaciarnia. Ważne jest to, że jako Naród, musimy rozkładać siły ekonomiczne na społeczeństwo, by młodzi ryzykowali, tworzyli, próbowali swoich sił

Kolejne działania w celu pozyskania najlepszych pracowników

Pracodawcy będą mogli teraz rywalizować nie tylko płacami, ale również programami pracowniczymi, im lepszy fundusz zwerbują do współpracy, tym lepsze emerytury będą mieli pracownicy

Ranking funduszy oraz niższa prowizja niż w przypadku OFE również są dobrymi rozwiązaniami

Dziedziczenie środków to również świetny ruch

Podsumowanie różnicy OFE i PPK nowe emerytury

Podsumowując, uważam nowy program za lepszy niż OFE. Malkontentów się nie zadowoli nigdy. Czy OFE były przekrętem? Uważam, że tak, gdyż ciężko było nie przewidzieć tego, iż rynek wycenia akcje za wysoko w 2007 roku. Ja na kryzysie zarobiłem, podobnie jak mała część graczy. Nie chcieli się dzielić swoją wiedzą, ja jednak wiem, że część specjalistów zarobiła na krachu. Znacznie więcej niż ja. Kolejny kryzys mam nadzieje, że pozwoli mi zarobić więcej.

Otwarte Fundusze Emerytalne zarobiły sporo dając tak na prawdę mało klientom. Mieli to być zagraniczni specjaliści od zarządzania. Pewni jesteśmy  jednak, ze za granicą wiedzieli o cyklach koniunkturalnych. Czyżby nie przewidzieli podejścia pod cykl w 2007 roku? Dobrze, że nie ma już OFE, a ZUS jest lepszym rozwiązaniem. Daje rentowność (wzrost uposażeń) rzędu 15% rocznie (przy założeniu, że Polska nie zbankrutuje). Z kolei giełda daje w czasie hossy 15-20% co średnio daje 8-15% w skali roku (biorąc pod uwagę czasy bessy i stagnacji). ZUS pod tym względem wychodzi lepiej niż OFE. Lepiej zarządzać pieniędzmi w funduszach TFI niż inwestować pieniądze w II czy III filar. Trzeba się na tym znać – wiedzieć kiedy kupić, a kiedy sprzedać.

Nadal uważam, że Pracownicze Plany Kapitałowe nie zwalniają przedsiębiorców, inwestorów oraz pracowników od odkładania na emeryturę samodzielnie. Warto w tym celu korzystać z pomocy specjalistów w planowaniu domowego budżetu oraz w inwestycjach. Warto mieć swojego fryzjera, doradcę inwestycyjnego, finansowego, prawnika, informatyka, w takim świecie żyjemy

Żródło inspiracji

Pracownicze plany kapitałowe emerytura
Pracownicze plany kapitałowe

Przegląd chwilówek jako odpowiedź na nagłe zapotrzebowanie gotówki

8
Chwilówki
FerratumBank

Artykuł sponsorowany.

Ekonomiczny wojownik (oraz jego czytelnicy) to finansowo zaradne osoby. Jednak w życiu każdej osoby zdarza się chwila, gdy popada w tymczasowe tarapaty finansowe i musi sięgnąć po pomoc. Może to być ślub kogoś z rodziny, nieprzewidziana wizyta u lekarza np dentysty – nagły ból zęba, nowe wydatki szkolne dla dzieci lub szkolenie do firmy, by awansować, zadatek lub zaliczka na poczet wynajęcia mieszkania przez studenta.

Ja potrzebowałem kredytu na inwestycje, która była w wyjątkowo dobrej cenie. Poszedłem więc do banku po kredyt. Po „przesłuchaniu” okazało się, że nie mam zdolności kredytowej. Jak to nie mam? Pracownik banku odpowiedział, że prawdopodobnie kilka miesięcy temu brałem jakiś niewielki kredyt i dlatego system mnie blokuje. Owszem kupiłem coś na allegro w systemie raty 0 procent. I klops.

Jako, że potrzebowałem pieniędzy na inwestycje, zacząłem rozglądać się za chwilówkami. Większość była niestety na okres od miesiąca do trzech, co nie bardzo było dla mnie dobrym rozwiązaniem. Wolałem pożyczyć pieniądze na dłuższy okres. Udało mi się rozejrzeć w segmencie rynku pożyczek o dłuższym terminie spłaty. Najkorzystniejsza oferta pożyczki była na stronie FerratumBank. Przykładowo dla kwoty 5000zł rata miesięczna w okresie 2 letnim wynosi poniżej 400zł. Do tego FerratumBank przeprowadza konkursy na fanpage Facebookowym, gdzie do wygrania są nagrody co piątek. To dość ciekawy marketing.

Sprawdziłem jeszcze kilka innych stron, by mieć jak najniższą ratę jednak na np. smskredyt, superrata, pożyczkaok, a także zaplo i taktofinanse, czy supergrosz wychodziła mi ona wyższa niż 400zł miesięcznie.

Rozważałem jednak pożyczkę na znacznie mniejszą kwotę, gdyż jak się okazało brakowało mi nie tak dużo pieniędzy. Chciałem posiłkować się pożyczką tylko w pewnej części kwoty inwestycyjnej, więc nie byłby to dla mnie duży ciężar. Zakupu inwestycji chciałem dokonać jako rozwiązanie bardziej polityczne niż ekonomiczne. Czyli nawet, gdy nie zarobię odpowiednio dobrze, na inwestycji, będę dzięki niej lepiej spał, gdyż wiem, że zrobiłem słuszną rzecz.

Zastanawiamy się czasami czemu pożyczki są droższe od kredytów i to znacznie. Po pierwsze przy udzielaniu kredytu bank kreuje pieniądze, których wcześniej w systemie nie było. Pożyczając pieniądze, bierzemy je od kogoś, kto je ma, dlatego koszt pożyczki będzie zawsze większy. Do tego dochodzi ryzyko spłaty przez dłużnika. Niestety często zdarza się, że ktoś nie odda długu, czy to z powodu problemów jakie napotkał, czy to z zaniedbania czy niechęci do spłaty. Takie zachowanie niektórych dłużników powoduje wzrost opłat za pożyczki, gdyż osoby, które spłacają chwilówki muszą wziąć na siebie ryzyko niespłacenia pożyczek przez innych dłużników. Dlatego właśnie warto regularnie spłacać pożyczki czy kredyty, by nie łapać negatywnych ocen w systemach bankowych. Dzięki temu pożyczki i kredyty będą łatwiej dostępne dla osób z naszego kraju, co przełoży się na szybszy wzrost gospodarczy i lepszą jakość życia obywateli.

Czy warto zapłacić wyższy procent za pożyczkę długoterminową? Moim zdaniem to zależy od sytuacji. Jeśli na prawdę potrzebujemy szybko gotówki, łatwiej nam będzie ją spłacić, gdy rozłożymy ją na większą ilość rat. Oczywiście kwota do spłaty będzie wtedy odpowiednio wyższa, dlatego należy tego typu rozwiązania finansowe stosować w nagłych potrzebach, gdy mamy problem z uzyskaniem kredytu w tradycyjnym banku – np wykonujemy wolny zawód bez stałego źródła dochodu lub pracujemy na umowie o dzieło lub całkowicie bez umowy. Wtedy taka pomoc jest rozsądnym wyjściem z sytuacji. Często produkty bankowe nie są dostępne dla osób, które pracują fizycznie na budowach, gdyż nie mają stałego zatrudnienia. Wtedy w nagłych wypadkach mogą sięgnąć po sprawdzone pożyczki średnioterminowe.

Czy zawsze bogaci wygrywają w życiu?

2
poker życiowy biedni i bogaci
życie to gra w bogactwo

Aby wygrać życie, należy znać wartość pieniądza

Dzisiaj tekst na temat bogactwa. Czy bogaci zawsze wygrywają życie? Moim zdaniem życie jest jak poker. Posiadanie dużej ilości pieniędzy jest jak granie dobrymi kartami, ale to nie zawsze decyduje o wygranej. Ważne jest dobre blefowanie czyli opanowanie, pewność siebie, poparta atutami jak wiedza, wyszkolenie, umiejętności. Jeśli nie umie się grać, mając nawet dobre karty można przegrać

Wygrana w loterii a szereg nieszczęść

Przykładem niech będzie wiele przypadków wygranych w Lotto. Słyszałem o wielu przypadkach ludzi, którzy wygrali i było to dla nich źródłem tragedii. Jedni kupili swoim dzieciom drogie samochody. Były one bardzo szybkie, kierowcy nie umieli się nimi posługiwać i w wyniku głupich błędów spowodowali wypadek, sprawa trafiła do sądu. Dla niego pieniądze okazały się zgubne

Można również pojechać na wycieczkę do ciepłych krajów i tam zostać ukąszonym przez jadowite zwierze lub zginąć w więzieniu za posiadanie narkotyków, po które sięgają dzieci inwestorów. Nie chcę tu już pisać o podpuszczaniu ludzi bogatych przez tych biedniejszych, cwańszych np na wyścigi samochodowe lub granie w jazdę na czołówkę. Wszystkie te triki udowadniają, że człowiek nawet będąc bogatym, może przegrać życie. Bez odpowiedniej wiedzy i przygotowania, można życie przegrać szybciej niż osoba stąpająca bezpiecznie, ale wolniej.
Dlatego tak ważne jest korzystanie z porad, ciągłe dokształcanie się, unikanie zagrożeń, stąpanie bezpiecznie, by dalej zajechać, bez brawury

Ludzie biedniejsi również osiągają sukcesy

Mógłbym tu napisać również o wielu przypadków, gdy ludzie biedniejsi osiągają wielkie sukcesy chociażby osobiste. Wielu lewicowców jest partnerami pięknych kobiet, mimo, że nie mają wielkiego majątku. Małżonków wiążą zasady, walka o wspólne cele, nie koniecznie pogoń za pieniędzmi. Dlatego ważne jest w życiu zrównoważenie między politykę oraz zarabianie. Bycie sknerusem nie jest dobrą drogą do budowanie relacji z ludźmi. Drobne upominki natomiast pozwalają zbudować kapitał ludzki, a być może polityczny

Jak zdrowo dojść do bogactwa

Wiele osób, osiąga sukcesy tak jakby przez przypadek – robiąc przez całe swoje życie to co lubią, dorabiają się ogromnych pieniędzy, gdy przychodzi koniunktura na ich pracę

Podsumowując – bez wiedzy, która jest często przydatna do wzbogacenia się, można przegrać życie. Tylko wiedza w połączeniu z dobrymi inwestycjami daje dobre, stabilne efekty oraz zwiększa prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu osobistego oraz finansowego

A co Wy myślicie na temat bogactwa? Czy warto nauczyć się zarabiać, czy lepiej ryzykować

poker życiowy biedni i bogaci
życie to gra w bogactwo

Zdrowie czy pieniądze? Jak sprawić by szły ze sobą w parze

1
zdrowie a pieniądze
zdrowie a pieniądze

Co jest ważniejsze – zdrowie czy pieniądze?

Dzisiaj zastanowimy się co jest ważniejsze – pieniądze czy zdrowie? Oczywiście ważne jest jedno i drugie, dlatego bogaci ludzie prowadzą zdrowy tryb życia. Nie kupują najtańszego pożywienia, wybierają droższą np wędlinę, która jest chudsza. Co prawda przypadek np Urbana – pijącego alkohol, palącego tytoń w dużej ilości, a wciąż mającego się dobrze udowadnia, że niekoniecznie złe prowadzenie się, jest bardzo szkodliwe. Wszystko zależy od organizmu, a my powinniśmy zarządzać znów ryzykiem i nie kusić losu i wybierać zdrowy tryb życia

Jak zdrowo żyć?

W tym celu oprócz dobrej dla naszego organizmu diety, powinniśmy unikać używek, które nie tylko niszczą nasze zdrowie, ale też sprawiają, że ominąć nas mogą ciekawe okazje biznesowe. Nie od dzisiaj wiadomo, że po spożyciu dużej ilości alkoholu podejmuje się niekorzystne decyzje inwestycyjne. Podobnie rzecz jednak wygląda z papierosami, które pogłębiają stany depresyjne, w których wydaje nam się, że dana inwestycja może okazać się klapą. To złudzenie, którego warto się wystrzegać

Czy warto komuś coś udowadniać ryzykując?

Nie powinno się również ryzykować swojego życia i zdrowia w extremalnych sportach, jak skoki ze spadochronem, zakłady, gdzie ryzykujemy swoje życie np gdy zgadzamy się przepłynąć staw wpław. Nie warto ryzykować, by komuś coś udowodnić. Wygrywa ten, kto odnosi w życiu sukcesy, a nie ten, kto przepłynie staw, za to nie ma żadnych korzyści. Jeśli potrzebujesz sobie coś udowodnić, zagraj w grę, gdzie posłużysz się myśleniem, bez zbędnego ryzyka

Unikaj bójek, starć, pojedynków

Nie warto też wdawać się w bójki. Szczególnie o kobiety, gdyż one tego nie lubią tak na prawdę. Wykształcone kobiety doceniają mądrość, zachowanie, panowanie nad sobą, nie agresję i siłę fizyczną. Każda bójka to ryzyko kalectwa lub zakażenia wirusem, jeśli nasz oponent jest zakażony. Jeśli zależy Ci na partnerce, nie chcesz zakazić jej czymś, co może skrócić Wasze życie – unikaj bójek, dbaj o zdrowie

Jak zachować zdrowie, zdrowy rozsądek i pieniądze

Nie potrzebne są pieniądze, jeśli człowiek jest chory, nie prowadzi zdrowego trybu życia, nie osiągnie się wiele samymi pieniędzmi, należy jeszcze być zdrowym, wysportowanym, dobrze wyglądać i odżywiać się

Im dłużej żyjesz, tym jesteś bogatszy

Bogaci ludzie są zdrowsi, bardziej dbają o zdrowie, częściej się badają. Zdrowi ludzie więcej zarobią, gdyż trzeba mieć sporą wiedzę, by w tym świecie zarabiać, a tą zdobywa się latami. Dlatego też im wykształcony człowiek żyje i pracuje dłużej, tym zgromadzi pokaźniejszy majątek

A co Wy sądzicie o pieniądzach? Czy przewracają Wam w głowach? Lubicie ryzyko i rycerskie pojedynki? Czy myślicie zanim zrobicie coś głupiego? Piszcie w komentarzach jakie niebezpieczne sytuacje Wam się przytrafiły i jak z nich wybrnęliście

zdrowie a pieniądze
zdrowie a pieniądze

Dorabiający na lewo pracownik a leniwy pracodawca

0
pracodawca rentier czy dorabiający na lewo socjalista
leniwy pracodawca

.Konflikt interesów na linii pracownik – pracodawca

Konflikt interesów na linii pracownik – pracodawca w naszym kraju trwa od lat. Dzisiaj postanowiłem zastanowić się, czy dorabianie na lewo jest aż tak złe. Z jednej strony pracodawca płaci podatki, z drugiej nic już dalej nie wytwarza lub na prawdę mało. Ma on aktywa, zarządza nimi, jednak jest już rentierem

Rentierstwo w kapitalizmie

Można do tego problemu podejść na różne sposoby. Kapitalistyczny model zakłada, że właściciel pracował całe życie na swoją firmę, dlatego już więcej nie musi. Jest to prawda, zgadzam się z tezą, iż w kapitalizmie bycie rentierem jest celem pracy. Każdy powinien dążyć do stworzenia lub zebrania z rynku za pieniądze aktywów, które dają dochód pasywny

Czy praca pracownika jest mniej warta niż praca rentiera?

Czy jednak pracownik, który dorabia na lewo jest mniej warty niż rentier? W końcu rentier już nie pracuje (prawie wcale, tak na prawdę nie ma aktywów w 100% bez pracy, każde trzeba nadzorować). Moim zdaniem osoba, która dorabia na lewo nie płacąc podatków, jest sporo warta, gdyż wytwarza coś, wykonuje pracę, a jej nakład jest większy niż nakład pracy rentiera. Chociaż więcej jest warta praca tego drugiego (faktem jest, że jest to wiedza bardziej zaawansowana). Praca rentiera generuje również większy zysk. Jednak można się tu doszukiwać ekonomicznego niedoszacowania pracy pracownika

Jest wiele grup zawodowych, które uważają, że rentier czy właściciel firmy powinien dalej pracować i rozwijać swoje dzieło. Przykładem może być wychodzenie na inne rynki oraz poszukiwanie nowych klientów. Nie wystarczy posługiwanie się handlowcami

Przepływ pieniądza w systemie kapitalistycznym

Na zdjęciu widoczny jest biznesman alkoholik, tak go nazwijmy. Z punktu widzenia systemu, w którym żyjemy, taka osoba wydaje zarobione w sposób pasywny pieniądze na dobro luksusowe jakim jest alkohol. Płaci przy tym spore podatki, dzięki czemu pieniądze trafiają do systemu. Te pieniądze są inwestowane przez co zdobywają je bardziej pracowici przedsiębiorcy, a także dorabiający na lewo pracownik socjalista żyjący z zasiłku

Poglądy polityczne a ekonomia

Może ktoś stwierdzi, że jestem lewicowcem. Nie ukrywam, że lekko lewicuję, jeśli chodzi o ekonomię. Nie znaczy to, że nie namawiałbym rentiera do bardziej wytężonej pracy. On może pracować. Opisałem to w artykule o tym, że każdy musi pracować

Tekst jest odpowiedzią na obrażanie osób żyjących z zasiłku przez pracodawców, którzy sami niewiele pracują, raczej starają się wykorzystać pracownika, samemu popijając kolorowe alkohole w klubie. Nie twierdzę, że życie rentiera jest złe. Uważam, że nie powinni oni atakować osób, które nie są w stanie na dzień dzisiejszy otworzyć swojej działalności. Być może są oni zdolni, a nie mają klientów. Życzę im, by udało im się wyjść ze swoimi umiejętnościami na rynek

A co Wy sądzicie o rynku pracy? Czy więcej w gospodarce jest warty pracownik pracujący na lewo czy rentier, który działa co prawda legalnie, ale nie wykonuje pracy? Piszcie w komentarzach, chciałbym poznać Wasze zdanie na ten temat

pracodawca rentier czy dorabiający na lewo socjalista
leniwy pracodawca

Zarządzanie związkiem z kobietą

0
zarządzanie związkiem
Związki jak biznesy

Praca podobna jest do związku

Kto mnie zna, wie, że po rozpoczęciu pracy szukam na drugi dzień innej. Nie znaczy to, że zmienię pracę z dnia na dzień. Zwyczajnie rozeznaję rynek, sprawdzam ile jestem wart na rynku pracy, ile pracodawcy są skłonni za moją pracę zapłacić.
Związki z kobietami traktuję podobnie jak biznes. Nie wierzę w miłość aż po grób. Uczucia owszem istnieją, ale są to uczucia, które (jak twierdzi nauka) mają za zadanie sprawić, że mężczyzna z kobietą są ze sobą w czasie potrzebnym na wzrost ich dziecka, by uchronić je przed zagrożeniami. Czy ta czy inna kobieta, nie ma to większego znaczenia. Miłość pojawia się i odchodzi, zmienia swój obiekt westchnień i myśli. Jednak rodzi też pewne problemy, nie tylko emocjonalnej, bardziej praktycznej. Artykuł o podobieństwach związków prywatnych i biznesu

Moje związki z kobietami

Gdy jestem z kobietą na stałe, rozglądam się za innymi kobietami podobnie jak czynię to z pracą. Jest to praktyczne rozwiązanie, związane z zarządzaniem ryzykiem. W przypadku, gdyby mojej partnerce coś się stało, ja miałbym inne znajome, z którymi mógłbym stworzyć nową rodzinę. Zaoszczędziłoby mi to bólu oraz czasu. Wiele osób nie jest sobie w stanie poradzić po stracie ukochanej osoby i popada chociażby w alkoholizm. Moje podejście eliminuje negatywne efekty rozstania czy utraty bliskiej osoby. Sprawia to też, że nasz związek jest bardziej luźny, mniej w nim spięć

Matki żony i kochanki

Czy jednak należy mieć kilka kochanek? Moim zdaniem to zależy od indywidualnych cech mężczyzny. Uważam, że na pewno należy poznawać inne osoby, ale w czasie trwania związku, ta jedna powinna być numerem 1, nie powinna być jednak jedyna. To jak daleko posunie się mężczyzna w kontakcie z innymi kobietami, zależy wyłącznie od niego i od partnerek. Poza tym w związku obie strony powinny nakreślić granice i się ich trzymać. Jeśli kobieta nie chce zdradzać i nie chce by partner to robił, należy to uzgodnić. Wszelkie wątpliwości należy wspólnie ustalać, by uniknąć nieporozumień.

Kultura

Żyjemy w kulturze monogamicznej. Oznacza to, że związek dwóch osób to mężczyzna i kobieta. Po jednej osobie. Jeśli w naszym związku pojawia się osoba trzecia, należy to uzgodnić z partnerem, czy nie ma nic przeciwko. W razie niepewności i braku ustaleń w sądzie (podczas rozwodu) zasady kultury są brane uwagę. Dlatego należy znać zasady postępowania innych osób

A co Wy sądzicie o związkach? Czy zawsze trzeba być wiernym tylko jednej osobie? Piszcie w komentarzach, ciekaw jestem Waszych przemyśleń

 

zarządzanie związkiem
Związki jak biznesy
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com